W piątek we Wrocławiu odbyło się 5. Forum Metropolitalne poświęcone kwestiom zarządzania wielopoziomowego (multi-level governance). Brzmi strasznie, chodzi jednak o rzecz prostą i złożoną zarazem – wypracowywanie decyzji dotyczących miast, dzielnic, etc. wspólnie w gronie wszystkich aktorów: od państwa przez samorząd i organizacje społeczne po mieszkańców. Po to choćby, żeby uniknąć sytuacji, gdy zaplanowana przez planistów w Warszawie autostrada przecina w poprzek wiejską wspólnotę rujnując jej społeczne życie.
Forum, w którym uczestniczyli także goście z Węgier, Czech i Słowacji pokazało, że owo zarządzanie wielopoziomowe nie jest łatwe, by wymaga współpracy aktorów posługujących się różnymi kodami i racjonalnościami, a także różnym poziomem i sposobem legitymizacji swoich stanowisk. Władza powołuje się na prerogatywy demokratyczne, mieszkańcy na prawo do miejsca, jeszcze inaczej argumentują przedsiębiorcy. W tym wszystkim pojawiają się także „akotorzy niemi” – osoby nieaktywne, pozbawione reprezentacji. A gdyby pójść jeszcze dalej, tropem socjologii Bruno Latoura i ANT (Actor Network-Theory), trzeba by uwzględnić również aktorów nie-ludzkich: przyrodę, infrastrukturę techniczną, prawo.
Gdy to się wszystko weźmie razem, wyłoni się z tego złożony system, co już wyjaśnia dlaczego zarządzanie wielopoziomowe ciągle jest bardziej postulatem, niż praktyką i że lepiej sprawdza się póki co na niższych poziomach władztwa. Dyskusję konkretyzowały przykłady – historię o wrocławskim Nadodrzu przeżywającym proces rewitalizacji intensyfikował catering zapewniony przez mieszkańców Nadodrza, placek drożdżowy, pączki, chleb – mistrzostwo świata. Nadodrze to ciekawy przykład, kiedy proces rewitalizacji nie wymknął się spod kontroli, by paść ofiarą sił gentryfikacyjnych, tylko zaktywizował także mieszkańców (więcej na ten temat przeczytać można w witrynie Infopunktu Nadodrze Łokietka 5). Ważne miejsce na mapie Wrocławia.