Tak się powinien zaczynać każdy manifest:
Jesteśmy mieszkańcami polskich miast. Nie jesteśmy partią, przybudówką partyjną ani grupą biznesowych interesów. Nasz jedyny interes to interes publiczny.
I tak zaczyna się manifest proklamujący Porozumienie Ruchów Miejskich, ogłoszone oficjalnie dziś w samo południe w Warszawie. Zebrali się miejscy aktywiści z Poznania, Torunia, Gdańska, Płocka, Krakowa i Warszawy, by wspólnie prowadzić kampanię wyborczą w związku ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi.
O co walczą?
Dotąd często głosowaliście na mniejsze zło, ale teraz możecie wybrać ludzi takich jak Wy, których obchodzi wspólne dobro, ponad podziałami partyjnymi, ponad lokalnymi układami.
Tak jak Wy, chcemy przyjaznego miasta, harmonijnego rozwoju zgodnego z potrzebami mieszkańców.
Mówimy „dość” oderwanym od rzeczywistości zawodowym politykom. Zapraszamy Cię do decydowania o przyszłości Twojego miasta.Oddajemy Ci głos. Oddajemy głos miastu i mieszkańcom.
Mniej manifestowym językiem cele Porozumienia wyrażają Jan Śpiewak i Kacper Pobłocki w rozmowie z Michałem Wybieralskim z „Gazety Wyborczej”. A kontrgłosu dla tej inicjatywy można posłuchać w dyskusji, jaka odbyła się wczoraj w TOK FM – zimną wodę wylewa prof. Radosław Markowski.
Czy pospolite ruszenie miejskich aktywistów, nawet jeśli zjednoczą się ponad miastami, wystarczy, żeby zmienić realną politykę? Czy przez przypadek nie skończy się zamianą demokracji profesjonalnej demokracją hipsterską, ewentualnie jak najbardziej realnymi kompromisami, które przytępią ostrze zapowiadanych w manifeście zmian? Bo przecież w żadnym z wymienionych miast nie ma szansy na zdobycie przez Ruchy pełni władzy.
To ważne pytania, ale nie wyczerpują kwestii – w ubieganiu się o władzę sama władza jest ważna, jeszcze ważniejsze jest jednak samo ubieganie się. Jak mawiał Eduard Bernstein: cel jest niczym, ruch jest wszystkim. Inaczej rzecz biorąc, chodzi o wpływ na realną agendę polityczną, nawet jeśli władza będzie w rękach „profesjonalistów”.
Faktem jest, że polskie miasta dotarły do rozwojowej granicy – zmieniły się w ciągu ostatniej dekady nie do poznania dzięki inwestycyjnemu zastrzykowi. W tym samym czasie pojawiło się na scenie nowe pokolenie mieszkańców miast, z nowymi potrzebami i aspiracjami. Miasta, jeśli chcą się rozwijać i być dobrymi miejscami do życia, muszą uwzględnić nie tylko te nowe roszczenia i aspiracje, lecz po prostu otworzyć się na ukrytą za nimi energię zaangażowania.
Będziemy więc przyglądać się PRM, jak również innym inicjatywom miejskim (pisałem o Joannie Erbel, która startuje w Warszawie do wyborów na stanowisko prezydenta miasta), bo to właśnie ich żywotność decyduje o tym, że miasto jest miastem.
Komentarze: 1
Dodaj komentarz »