Tylko w 2016 r. na skutek zanieczyszczenia powietrza zmarło w Polsce przedwcześnie 19 tys. osób. Tym razem to nie miejscy i ekologiczni aktywiści, ale Jadwiga Emilewicz, ministra przedsiębiorczości i technologii, przedstawiła tę ponurą statystykę.
Bój z węglowym lobby
Resort przedsiębiorczości i technologii ogłosił w poniedziałek 27 sierpnia raport „Zewnętrzne koszty zdrowotne emisji zanieczyszczeń powietrza z sektora bytowo-komunalnego”. Termin zapewne nieprzypadkowy, bo w rządzie trwa batalia o normy jakości paliwa, jakie może być dopuszczone do obiegu rynkowego w Polsce. Krzysztof Tchórzewski, minister energii, przedstawił propozycję norm, która bez zaciągania wywołała ból głowy u wszystkich, którzy poważnie traktują walkę ze smogiem i trującym powietrzem.
Propozycja szybko oprotestowana przez Polski Alarm Smogowy i inne organizacje społeczne stała się także przedmiotem sporu wewnątrzrządowego. Jesteśmy świadkami być może przełomowej próby sił z wszechpotężnym lobby węglowym. Jadwiga Emilewicz wywodzi się z Krakowa i dobrze rozumie znaczenie kwestii jakości powietrza zarówno dla życia mieszkańców, jak i dla polityki. Wszak smog został upolityczniony właśnie w Krakowie, Kraków też jest obecnie najbardziej zaawansowany z dużych miast w przeciwdziałaniu zanieczyszczeniu powietrza. Może więc nadszedł czas, by walka o jakość powietrza stała się sposobem na budowanie politycznego kapitału w polityce krajowej.
Smog zabija
Resort Emilewicz sięgnął po broń okrutną, bo na siłę lobby odpowiedział brutalną siłą argumentów krzyczących: zanieczyszczenie powietrza zabija! Zabija i kosztuje, nawet 30 mld euro tylko w 2016 r. Warto przypomnieć, że argument o zabijaniu był głównym komentarzem po tym, jak amerykańska EPA (Agencja Ochrony Środowiska) ogłosiła Affordable Clean Energy Rule, czyli propozycje nowych regulacji sektora energetycznego. Z analizy technicznej skutków tych regulacji wynika, że przyczynią się one do 1400 przedwczesnych zgonów rocznie. Ta właśnie liczba pojawiła się w nagłówkach doniesień prasowych.
Przekaz Emilewicz jest mocniejszy – w mniejszym kraju więcej zgonów. To robi wrażenie. Zwłaszcza gdy komunikat płynie z rządowego resortu, a nie z aktywistycznego alarmu. Jeszcze nie tak dawno, gdy w 2016 r. – temat smogu nabierał wtedy krajowego znaczenia – ówczesny minister zdrowia (nawet nie energii) kwestionował podawane przez organizacje miejsko-ekologiczne dane i skutki zanieczyszczenia. Dziś minister energii, jeśli będzie się upierał przy swoim stanowisku i forsował zabójcze normy, zmierzyć się musi ze sformułowanym nie wprost, ale jednoznacznie oskarżeniem: będziesz współwinny tych przedwczesnych śmierci.
Przemiana świadomości
Jadwiga Emilewicz zdecydowała się podbić stawkę smogowej debaty w dobrym momencie. Jej komunikat stwarza szansę, że problem jeszcze mocniej wejdzie do społecznej świadomości. Bo wbrew pozorom i przekonaniu, że mieszkańcy polskich miast tylko smogiem żyją, prawda jest mniej optymistyczna. CBOS w lipcu pytał o najważniejsze problemy, jakimi żyją mieszkańcy miast, i wyszło, że smog i zanieczyszczenie powietrza jako problem pojawiły się dopiero na 6. miejscu, z 13 proc. wskazań, przegrywając ze stanem dróg, sytuacją w służbie zdrowia, komunikacją, stanem kanalizacji i sytuacją na rynku pracy.Rozkład głosów zależy jednak od wielkości miejscowości – im większa, tym wyższa świadomość zanieczyszczeń powietrza. I tak w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców środowisko i jakość powietrza jest już na drugim miejscu z 52 proc. wskazań, po sytuacji w służbie zdrowia (54 proc.). W miastach 100-499 tys. powietrze jest na trzecim miejscu (36 proc.), po służbie zdrowia i stanie dróg. Głos rządu PiS jest akurat słyszany zwłaszcza w mniejszych ośrodkach, więc jest szansa, że poziom świadomości zmieni się i tam.
Komentarze: 7
Dodaj komentarz »