Łódź to kolejne miasto, które portretujemy w „Polityce”, po Warszawie i Wrocławiu. Miasto bardzo ciekawe, którego eksploracja łatwo może zakończyć się na manowcach. Stereotypy kuszą, by używać ich jako wytrychów do zrozumienia sytuacji tej metropolii, „polskie Detroit” miesza się z „Ziemią Obiecaną”, a żadna z tych klisz nie jest prawdziwa. Bo niewiele z prawdą ma artystyczna wizja Łodzi z wielkiego filmu Wajdy, jeszcze mniej wizja miasta bankrutującego, jak amerykańskie Detroit. Owszem, to najbiedniejsza z dużych polskich metropolii, z relatywnie wysokim bezrobociem, po traumatycznych przejściach transformacyjnych, kiedy miasto bezsilnych włókniarek zostawiono osamotnione, bez jakiejkolwiek osłony, jaką wywalczyli sobie choćby górnicy.
Łodzianie podkreślają, że znają już ten los – szokiem był rok 1918, po II Wojnie Światowej miasto, które uniknęło zniszczeń nie zostało wpisane do Planu Sześcioletniego, więc ominęły je pierwsze wielkie inwestycje. 1989 r. – załamanie przemysłu tekstylnego, a teraz powolne dźwiganie się i odbudową gospodarczego muskułu. Ekonomiści dają Łodzi szansę, zaczynają w nią wierzyć sami łodzianie – odwraca się powoli tendencja „nie lubienia” miasta, a zmianę chwytają nawet socjologiczne statystyki. W końcu też pozytywnie zaskoczył wszystkich eksperyment z budżetem obywatelskim, wzięło w nim udział 130 tys. osób. Więcej za tydzień w „Polityce”. A na początek nagranie rozmowy z Markiem Janiakiem, architektem miasta, który tłumaczy dlaczego Łódź była i będzie wielka.
Już teraz zapraszamy łodzian do odpowiedzi na kilka pytań naszego portretowego kwestionariusza:
1. Czy Łódź jest dobrym miejscem do pracy i życia?
2. Jakie są największe atuty miasta?
3. Jakie są największe deficyty Łodzi?
4. Czy prezydent Hanna Zdanowska dobrze zarządza miastem?
Komentarze: 13
Dodaj komentarz »