Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór

22.07.2014
wtorek

Szczecin. Blisko i daleko

22 lipca 2014, wtorek,


Szczecin, najbardziej europejskie z polskich miast.Tak podpowiada mapa – ze stolicy Pomorza Zachodniego bliżej do Berlina i krajów skandynawskich niż do Warszawy. Ta bliskość do świata jest jednocześnie miarą dystansu, który powoduje, że Szczecin – miasto czterystotysięczne – jest najbardziej zagadkową z polskich metropolii, niepewną swojej tożsamości i niepewną też przyszłości.

To nadodrzańskie miasto przez dziesięciolecia miało silniejszy związek z morzem niż położone bliżej Bałtyku Gdańsk i Gdynia. Ten sentyment ciągle jest żywy, czy jednak wystarczy, by na gruzach dawnego przemysłu okrętowego i morskiego zbudować nowy fundament dla trwałego rozwoju? Szczecin, jak każda z polskich metropolii odmieniona w ciągu ćwierćwiecza transformacji i dekady w Unii Europejskiej, szuka swojego pomysłu na przyszłość. Musi go znaleźć, zanim z miasta wyjadą najzdolniejsi młodzi ludzie szukający dla siebie lepszych perspektyw gdzie indziej.

W najbliższej „Polityce” prezentujemy najnowszy raport z cyklu „Portrety Polskich Miast”, a już dziś zapraszamy do posłuchania opowieści Ingi Iwasiów, pisarki i szczecinianki, o swoim mieście.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 8

Dodaj komentarz »
  1. To problem wielu miast nie tylko szczecina… a młodzi ludzie co mają robić, chcą życz, pracować to wyjeżdżają w poszukiwaniu szczęścia.

  2. W gwoli uzupełnienia wiedzy pani Profesor na temat kondycji branży morskiej w Szczecinie i regionie, odsyłam do tego tekstu, który w pigułce pokazuje, jak wiele w tym temacie dobrego się tutaj dzieje: http://kongresmorski.pl/10-powodow-dlaczego-pomorze-zachodnie-odgrywa-kluczowa-role-w-gospodarce-morskiej-polski/

    Plus kolejne innowacje dla branży morskiej powstają w Szczecinie:
    http://radioszczecin.pl/1,113972,wynalazek-akademii-morskiej-ulatwi-prace-na-stat

    Dużo można się o tym dowiedzieć śledząc fanpage’a „Innowacyjne Zachodniopomorskie”:
    https://www.facebook.com/InnoZach

    Ogólnie rzecz biorąc pani Profesor podeszła do tematu bardzo obiektywnie. Można się z nią zgodzić w 70-80%. Co do zmian w kulturze, to prawda. Inwestycje się w kulturę na poziomie „hard” (budynki), ale nie za bardzo na poziomie „soft”. Chociaż powoli ten krajobraz się zmienia. Kilka miesięcy temu powstał OFF Marina. Jestem ciekawy, czy pani Profesor słyszała o tym miejscu. W razie czego – zostawiam link do rozmowy na temat tego nowego, kulturalnego, interdyscyplinarnego miejsca na mapie Szczecina: http://creativeindustries.co/post/91172028209/rozmowa-o-off-marina

    A co do samego Floating Garden – wizja miasta jest ok. Pani Profesor wspomniała tylko o turystyce, a tak naprawdę FG2050 składa się z 3-4 dodatkowych filarów. FG2050 jest spoko, tylko powinna kojarzyć się z zieloną (ekologia) i niebieską (morską) innowacyjnością. Ogólnie rozwiązaniami, które wyprzedają teraźniejszość. Ale to tak średnio wychodzi w praktyce.

  3. @Irena: pełna zgoda, pisaliśmy o tym opisując inne miasta, Szczecin nie jest wyjątkiem.

    @Marcin Niewęgłowski: dziękuję serdecznie za cenne linki i komentarz

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Interesujące jest to, co szczecinianie… jedzą, zwłaszcza w święta. Jestem szczecinianka, ale moi dziadkowie przyjechali tu spod Lwowa. Na Wigilię w mojej rodzinie co roku przygotowujemy potrawy typowo kresowe. Szkoda, ale nawet nie wiem, jakie były typowe dla tych ziem szczecińskie specjalności sprzed wojny… Rzeczywistość i tradycja przeniesione z innych polskich regionów i wielkie ich „wymieszanie” – niewielu Polaków to rozumie.

  6. Szczecin- idealne miejsce do lokazlizacji pomnika 25-lecia Glupoty Polskiej! Moze byc w formie parku na terenach rozpadajcej sie infrastruktury morskiej, kolejowej i przemyslowej. Po uroczystosci odsloniecia natychmiastowy wniosek do RE o autonomie i oddzielenie sie od dzielnicy Warszawskiej. Oni tam zreszta i tak nic nie wiedza o wystepowaniu na terenie RP jakiegos Pomorza (poza Pomorzem Tuskiem). Jedyny ratunek – uworzenie autonomicznego regionu w scislej wspolpracy z Brandenburgia i Skandynawia! Albo upadek i dalsze zapomnienie.

  7. Paradoksalne jest to jak wielu ludzi kocha Szczecin, trwa w lokalnym patriotyzmie i jak mizernie przekłada się to na budowę tzw. kapitału społecznego. Środowiska polityczne, kreatywne, twórcze, biznesowe są rozproszone, a przede wszystkim kompletnie oderwane od zbiorowej i indywidualnej świadomości mieszkańców. Można nawet powiedzieć, że w tej świadomości nieistniejące. Żaden z włodarzy miasta nie znalazł na to przez 25 lat recepty, żaden tak naprawdę nie był tym zainteresowany. Jednocześnie Szczecin znany jest z wyśmiewanych w całej Polsce /tzn. w tych miejscach, które w ogóle kampanie zauważyły/ kampanii „promocyjnych”. Niespójnych, niezrozumiałych dla samych mieszkańców, nieefektywnych. Nie dorobiliśmy się żadnej marki jako miasto, niczego z czym sami moglibyśmy się identyfikować, a tym bardziej takiej, która stanowiłaby jasny przekaz dla reszty rodaków, których wiedza o nas sprowadza się do tego, że Szczecin leży nad morzem. Nie znaleziono recepty na wykorzystanie tlących się jeszcze ognisk z jakimś kulturotwórczym potencjałem. W „Wilczych echach” Bruno O’Ya mówi do Marka Perepeczki, że gdyby akcja się nie udała, ma pomachać rączką i jechać do Szczecina. „Dlaczego do Szczecina? „Bo najdalej”. Przez te wszystkie lata Bieszczady nie mają już marki Dzikiego Wschodu, ale wyjazd do Szczecina w dalszym ciągu funkcjonuje w naszej serialowej kinematografii jako alternatywa uśmiercania bohaterów.

    Ale chyba największą stratą dla miast jest niewykorzystana szansa by uczynić Szczecin miastem akademickim. Uczelnie będące przeważnie solidnymi średniakami z potencjałem i kształcące znacznie lepiej niż to wynikało z rankingów, nie zintegrowały się wokół miasta, nie wykreowały miejskich elit z prawdziwego zdarzenia, nie zatrzymały w regionie młodych, kreatywnych ludzi.

    Nie staliśmy się również inkubatorem dla nowej generacji młodych Europejczyków, staliśmy się za to rezerwuarem siły roboczej dla Oslo i Londynu. Do dzisiaj zastanawiam się czy naprawdę istnieją jeszcze jakieś resentymenty niepozwalające na wprowadzenie rozszerzonego nauczania języka niemieckiego we wszystkich szkołach publicznych. Trudno budować pozycję przygranicznej metropolii gdy szczecinianie w przytłaczającej większości nie znają ni w ząb niemieckiego /w tym nasze elity/, a w Berlinie, jednej z najbardziej witalnych obecnie stolic Europy, nie byli nigdy, albo jedynie w latach 80-ych. Dzisiaj natomiast Berlin to dla nas głównie lotniska.

    Mamy miasto pełne paradoksów, bez recepty na siebie, zdezintegrowane pod względem celów, zatomizowane jeśli chodzi o kulturę i kapitał społeczny, a jednocześnie piękne, z sympatycznymi ludźmi, wciąż z potencjałem. Tylko jak się tu wziąć w garść?!

  8. Jestem szczecinianinem od urodzenia i kocham swoje miasto (acz nie miłością bezkrytyczną!)
    Dodatek jest ciekawy, ale mniej obszerny od tych, które poświęcono wcześniej innym miastom. Mam wrażenie, że został zrobiony trochę z musu, w myśl zasady: „Obiecaliśmy dodatek o Szczecinie, to musi być”. Przez co jest trochę powierzchowny. Paradoksalnie moim zdaniem najsłabiej wypada w dodatku tekst prof. Ingi Iwasiów. Można -chociaż nie trzeba – zgadzać się z postawionymi przez nią tezami, ale trudno jednocześnie oprzeć się wrażeniu, że autorka wyważa otwarte drzwi. Nie mówi nic nowego, jak na tekst poważanej autorki, który otwiera poświęcony miastu dodatek w najbardziej poczytnym tygodniku opinii w Polsce. Przecież w ten sposób i w podobnym tonie (ale głębiej, bardziej szczegółowo) pisano już na łamach szczecińskiej – nie tylko zresztą szczecińskiej – prasy wielokrotnie. Czynili to choćby pisarz Artur Liskowacki czy historyk prof. Piskorski – także w tekstach literackich, artykułach, esejach. Poza tym z lektury artykułu „Niekochani” można wynieść mylne wrażenie, że o Szczecinie, jego tożsamości, trudnej przeszłości i problemach w mieście się nie rozmawia, nie pisze, a to przecież prawdą nie jest, czego dowodem choćby te nazwiska, które wymieniałem (o nich pani prof. Iwasiów nie wspomina, a szkoda).
    Rozumiem, że prof. Iwasiów pisała do ludzi z zewnątrz, którzy Szczecin znają słabo albo w ogóle, miała z pewnością pewne ograniczenia narzucone przez redakcję, ale przecież musiała sobie zdawać sprawę, że szczecinianie tez to czytać będą i mogą się poczuć zawiedzeni szablonowym i mało odkrywczym podejściem do tematu. Ja się tym tekstem rozczarowałem.
    Artykuł red. Piotra Sarzyńskiego o szczecińskiej architekturze i istotnych dla miasta miejscach jest dobry. Autor jest fachowcem w swojej dziedzinie, widać, że w Szczecinie był i dobrze wie o czym pisze, celnie wskazując plusy i minusy urbanistyczne miasta, chwali za to, co pochwalić warto i czym się pochwalić w Polsce można i gani (słusznie) za to, za co zganić trzeba.
    Tekst Pani red. Paradowskiej o prezydencie Krzystku też wart jest uwagi, bo autorce meandry szczecińskiej polityki nie są obce, tak jak i Ryszardzie Sosze sprawy naszej gospodarki.
    Ale – tak jak wspomniałem na początku – dodatek nieco rozczarowuje, jest powierzchowny i mało obszerny w porównaniu z poprzedzającymi go, pozostawia spore uczucie niedosytu. Jeśli zdarza nam się mawiać, że Szczecin jest miastem niewykorzystanych szans to mam wrażenie, że najnowszy „miejski” dodatek do „Polityki” jest takim trochę „dodatkiem niewykorzystanych szans” na przedstawieniem mieszkańcom Polski jednego z jej największych i najciekawszych miast.
    Pozdrawiam z „miasta niekochanego”
    (wierny czytelnik od lat blisko 20.)

  9. Od 3 lat mieszkami w Szczecinie a przyjechałam tu z dużego miasta we wschodniej Polsce. To co mnie zaskoczyło tu najbardziej „in minus” to skala wszechobecnego brudu i śmietnisko w centrum miasta. Byłam tym faktem zszokowana w dużym stopniu, nie dowierzając własnym oczom. Teraz już się przyzwyczaiłam ale różnica między wschodem a zachodem w tej kwestii wydaje się bardzo duża i nie wiem skąd wynika? Drążąc temat słyszałam pewne opinie, które wydają się prawdopodobne, że szczecinianie nie byli i nie są tu do dońca u siebie i to objawia się zachowaniami z brakiem szacunku dla własności wspólnej. Natomiast na plus uznaję większą kulturę jazdy wśród kierowców i dużo sympatycznych osób, z którymi można porozmawiać już na ulicy czy w autobusie. Ale niestety zapóźnienia infrastrukturalne widać a niechlujne budynki straszą w samym centrum przy słynnych dużych rondach.

css.php