Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór

28.08.2015
piątek

Złoto Wałbrzycha

28 sierpnia 2015, piątek,
PL_Walbrzych_KWKWalbrzych

KWK Wałbrzych nieczynna od 1998 r., zdjęcie: Macdriver (Bartek Wawraszko) – Praca własna. Licencja CC BY-SA 3.0 na podstawie Wikimedia Commons.

Złoty pociąg z Breslau jeździ już 70 lat. Może wieźć szlachetne kruszce, tajne archiwa Trzeciej Rzeszy, dzieła sztuki, broń. Wszystko wskazuje na to, że za stację końcową wybrał sobie Wałbrzych.

Wałbrzych o złocie – fakt, że czarnym – wie wszystko. Aż do połowy lat 90. wydobywano tu przecież węgiel. Dwie dekady temu, kiedy zamknięto kopalnie Victoria, Thorez (Julia) i Wałbrzych, zatrudnienie straciło 20 tys. ludzi. Od tamtej pory miasto próbuje sobie poradzić z tą traumą.

O tym, że w Wałbrzychu odnaleziono legendarny pociąg, donoszą nawet największe zagraniczne redakcje, takie jak Reuters, „The Telegraph” czy BBC. 
Czy mówią też, że Wałbrzych jest drugim co do wielkości miastem województwa dolnośląskiego? Że mieszka w nim niemal 120 tys. ludzi? Czy wiedzą, że najwięcej bezrobotnych w województwie jest właśnie w powiecie wałbrzyskim? W mieście wskaźnik bezrobocia oscyluje wokół 14 proc., a w powiecie – 25 proc. Średnia dla całego kraju to nieco ponad 10 proc. Spośród 13 tysięcy wałbrzyskich lokali komunalnych 4,5 tys. jest zajętych nielegalnie – ich lokatorzy albo zasiedlają pustostany, albo od dawna nie płacą czynszu.

Jest środa, 26 sierpnia. Władze miasta, wcześniej sceptycznie wypowiadające się o skarbie, nagle chyba zaczęły w niego wierzyć. Lada chwila w ratuszu ma się odbyć konferencja prasowa. Do Wałbrzycha ściągają poszukiwacze skarbów z całej Polski. I ja. Też dałam się porwać gorączce złota.

O jedenastej piję kawę w kawiarni „Filip” i zagaduję siedzącą w rogu parę. – To by było niezłe, gdyby ten pociąg tu był – odpowiada dziewczyna. – Ludzie by przyjeżdżali. Ja pracuję w cukierni tu, niedaleko, widzę, że ludzi jest teraz więcej. Bo tak to nie, tylko do Książa przyjeżdżają. A ostatnio rzeczywiście jest więcej. I gadają. Bo to jakichś dwóch facetów? 10 proc. mają dostać? No, no. Ale ja myślę, że tam będzie coś niewygodnego dla kogoś wyżej. To zawsze tak jest.

Kwadrans później kupuję gazetę w kiosku. – W całej Polsce mówią, o nas mówią! – cieszy się sprzedawczyni. – A ludzie tu są niechętni, obojętni, jest bezrobocie duże i bieda – dodaje po chwili. – Niech pani idzie do rynku i zobaczy, co tam jest. Nic tam nie ma. A taki pociąg to by było coś. Jeszcze by bardziej rozsławił cały Książ. Bo to pod Książem musi być. Ale ja myślę – dorzuca ciszej – że to będzie jakiś przekręt.

Idę na rynek, na co dzień rzeczywiście pusty. Teraz nie znajduję ani jednej wolnej ławki. Nie mam gdzie usiąść, zagaduję więc kobietę, która sprzedaje kwiaty. – Pociąg? No może i jest. – Wzrusza ramionami. – Ale co z tego? Proszę pani, ja mam czterdzieści lat pracy i 1100 złotych emerytury. Rano, jak otwieram, to tu są tylko pijacy i ja. Więc co może dać taki pociąg? Nooo… Może jeszcze turyści, ciekawość ludzka, z tego coś może być. Ale właściwie jak? Niemiecka wycieczka tu była, czterdzieści osób, oni nie mieli gdzie kawy wypić. Zresztą ja nie wierzę, że to coś da. Dla wałbrzyszan. Jak nawet go znajdą i coś tam będzie, to zaraz rozkradną. Albo się znajdą właściciele, albo pełnomocnicy.

tvn

W ubiegłym tygodniu o Wałbrzychu pisały niemal wszystkie zagraniczne redakcje.  W dniu konferencji prasowej przed ratuszem jest ekipa TVN-u i lokalni dziennikarze.

Po trzynastej już wiadomo. Jest pociąg. Ożywiam się. Na placu Magistrackim też ożywienie. Przed ratuszem zaparkował wóz TVN-u, ale nie wszyscy wiedzą, co tu właściwie robi.

– Wypadek jakiś był może? Bo i policja stoi – zgaduje przechodząca z dzieckiem kobieta.
– Pociąg znaleźli – podpowiadam.
– Jaki znów pociąg?
– Złoty.

Kobieta obrzuca mnie wymownym spojrzeniem, chwyta dziecko mocniej za rękę i odchodzi.
– Patrz, TVN. Pociągu szukają – słyszę z boku.
– Już znaleźli – informuję dwóch postawnych mężczyzn. – To znaczy potwierdzili, że jest.
– Tak? Czyli sensacja! – ekscytuje się pierwszy.
– Jest afera wokół tego – przytakuje drugi. – Spekulują. Że albo pod Książem. Albo Walim.
Tam mogą być miliardy. W Komnatę to ja nie wierzę. Ale może być złoto. Albo dzieła sztuki.
Tylko wtedy każdy kraj będzie się domagał swojego.
– Panowie myślą, że ten pociąg odnajdą?
– Pewnie. On tam jest. Wszyscy tutaj dawno wiedzieli gdzie, to nie żadna tajemnica.
Ale dobrze, że to nagłośnili, bo by to było zamiecione pod dywan. Tylko że oni 10% chcą.
A skąd to wziąć? To by musiało chyba dać Ministerstwo Kultury i Sztuki.
Chwilę później zagaduje mnie mężczyzna w kapeluszu. Nazywa się Napiórkowski.
– Pociąg do złota, tak, my tu wszyscy to mamy. On tam jest na pewno – stwierdza z przekonaniem. – Tylko nie wiadomo, czy go wyciągną. Ale Polak potrafi. Gdyby tak ewentualnie było, że znajdą, to by był przecież skarb narodowy.
– A pan by chciał mieć taki skarb?
– Nagłe bogactwo to nic dobrego. Człowiek się musi przyzwyczajać do coraz większych pieniędzy.
Ja sobie na przykład gram w totolotka. I najpierw wygrałem dziewięć złotych, potem piętnaście,
dwadzieścia. Stopniowo. Jak należy.
Tymczasem ekipa TVN-u próbuje wypytywać przechodniów o złoty pociąg. Siedzę na ławce i obserwuję,
jak kręcą się po placu Magistrackim. Wreszcie podchodzą do mnie.
– A może pani powie nam coś o pociągu? – pytają. Odmawiam zeznań, idą do ławki obok.
– Ja nic nie będę udzielać – mówi gniewnie kobieta próbująca ogarnąć gromadkę dzieci.
TVN odchodzi, ja się nachylam.
– A czemu pani nie chce nic powiedzieć? – interesuję się.
– A co mi po pociągu? – krzyczy. – Dzwoniłam do MOPS-u o pieniądze, a ona mi mówi: rano poszły o siódmej. Dzisiaj! Rano!
Myślę, że przydałby jej się złoty pociąg.
Już piętnasta, plac Magistracki pustoszeje. Pora wracać. Po drodze zaglądam do jubilera. Gdzie jak gdzie, tam powinni coś wiedzieć o złocie.
– Wątpię, żeby na dłuższą metę to coś dało – słyszę. – No, w światowej historii się zapiszemy.
Że to ten pociąg słynny u nas znaleźli.

Ksiaz_-_zamek_02

Zamek Książ. Większość wałbrzyszan uważa, że to tu jest ukryty złoty pociąg. Zdjęcie: Jar.ciurus. Praca własna. Licencja CC BY-SA 3.0 pl na podstawie Wikimedia Commons.

Ucinam sobie jeszcze pogawędkę z mężczyzną, który wygląda przez okno na ulicy Pługa. Mówi, że wie, gdzie jest pociąg.

– Proszę pani, my tam jako łepki w latach 50. łaziliśmy i tam były tory. Przy głównej bramie do Książa. Widzieliśmy je. Potem to wejście zasypali. A myśmy rowerami jeździli, latarkami świecili i tak sobie bajdurzyliśmy, że skarbu szukamy. Bo że na 65 kilometrze zaginął pociąg, to było tu w Wałbrzychu zawsze wiadomo.
– Pan myśli, że to będzie ważne odkrycie?
Kiwa głową.
– To jest nasza piramida Cheopsa. Nasz skarb.
– I co, znalazła pani pociąg? – słyszę za plecami, kiedy już idę do samochodu.
– A może panowie znaleźli? – odkrzykuję do dwóch mężczyzn, z którymi rozmawiałam na placu Magistrackim.
Śmieją się. Ale słychać w tym śmiechu tęsknotę.
Bo nawet jeśli Wałbrzych jest szary i zakurzony, nawet jeśli wielu ludzi stąd wyjeżdża, to ci, którzy zostali, marzą o tym, że coś się zmieni. Że sensacją tego miasta nie będzie już bieda. Że legenda o złotym pociągu zastąpi tę o traumie.

*   *   *

Olga Gitkiewicz – redaktorka, dziennikarka, kieruje działaniami internetowymi i zespołem korespondentów w projekcie Miasto Archipelag – Polska mniejszych miast, realizowanego przez Wydawnictwo Karakter wspólnie z Tygodnikiem POLITYKA, Trójką i Instytutem Reportażu. Więcej o projekcie także na Facebooku.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 19

Dodaj komentarz »
    Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
css.php