Nie uczestniczę bezpośrednio w projekcie Miasto Archipelag, ale też trafiłem niedawno do byłego miasta wojewódzkiego. Słupsk, choć stolicą województwa już nie jest, ciągle może pochwalić się zainteresowaniem mediów właściwym dla największych metropolii.
Zasługa to Roberta Biedronia, prezydenta miasta, który ciągle swymi decyzjami i wypowiedziami publicznymi potrafi mobilizować opinię. Cała sztuka polega na tym, żeby kapitał symboliczny i polityczny prezydenta wymienić na inne, materialne kapitały, których po uszy zadłużonemu miastu brakuje.
Wehikułem tej przemiany ma być nowa strategia dla miasta, wypracowywana wspólnie z mieszkańcami, urzędnikami ratusza i pracownikami instytucji miejskich. Jak zaprogramować rozwój miasta, które nie ma gotówki, zbyt silnej bazy przemysłowej, trudno się doń dostać? Hasłem nadającym poszukiwaniom strukturę jest zielona modernizacja – przekształcenie miasta we wzorcowy w Polsce ośrodek myślący całościowo o rozwoju zgodnie z zasadą poszanowania zasobów, gospodarki cyrkularnej, współuczestnictwa mieszkańców w tworzenie rozwiązań. Jak te zasady wdrożyć w mieście, które nie stać nawet na wkład własny przy staraniu o fundusze europejskie, a bieżące zobowiązania musi zaspokajać, szukając gdzie można oszczędności?
Jednocześnie jednak Słupsk jest miastem bardzo atrakcyjnym, położonym blisko morza, do którego dostęp zapewnia nieodległa Ustka. Ciekawe zasoby kulturowe, zarówno historyczne, jak i współczesne – największa istniejąca kolekcja prac Witkacego, niezłe instytucje kultury, ciekawa architektura. Te wszystkie aspekty dyskutowane są podczas prac nad strategią, w czwartek odbyło się spotkanie podsumowujące kolejny etap prac w grupach tematycznych. Powstały ciekawe diagnozy różnych sfer życia: bezpieczeństwa, służby zdrowia, edukacji, mieszkalnictwa i pierwsze rekomendacje działań. To najciekawszy i najniebezpieczniejszy moment tworzenia strategii, bo łatwo wpaść w pułapkę szukania rozwiązań „resortowych”: skoro ludzie czują się niebezpiecznie, to postawmy na monitoring. Skoro dotychczas demokracja miejska działała kulawo, postawmy na pełną transparentność.
Wystarczy jednak spojrzeć na ranking jakości życia polskich miast przygotowany przez POLITYKĘ rok temu – widać, że największym problemem Słupska, miasta generalnie dość w różnych wskaźnikach przeciętnego, jest niski poziom zaufania. Z kolei z bezpieczeństwem w Słupsku jest bardzo dobrze (na tle innych polskich miasta). Inwestycje w monitoring byłyby więc marnowaniem środków na rozwiązywanie problemu, który nie istnieje. Skoncentrowanie się na działaniach prowspólnotowych, podnoszących poziom zaufania i kapitału społecznego, z kolei i tak będzie prowadzić do poprawy bezpieczeństwa i jakości demokracji.
Inaczej rzecz ujmując, dobra całościowa i zintegrowana strategia powinna prowadzić do złożonych, systemowych instrumentów łączących interwencje w różnych polach. Na tym polegał sukces odnowy Bogoty i Medellin, gdzie łączono interwencje zbrojną, mającą na celu zniwelowanie przemocy w barrios, z interwencją kulturową, mającą na celu uznanie i upodmiotowienie mieszkańców slamsów. (Tu muszę wprowadzić uwagę, bo jeden z Czytelników nie zrozumiał tego fragmentu i zarzucił mi na Twitterze, że porównuję Słupsk do Bogoty i Medellin. Nie, nie porównuję, piszę o metodzie rozwiązywania problemów miasta polegającej na myśleniu systemowym i stosowaniu innowacji społecznych, dobrze opisanej w literaturze.) Gdy brakuje kapitału fizycznego, trzeba go uzupełniać kapitałem społecznym.
Jestem pod wrażeniem Słupska, 1 i 2 października odbędzie się tam Regionalny Kongres Kultury organizowany przez Narodowe Centrum Kultury. Mam przyjemność, wspólnie m.in. z Arturem Celińskim z DNA Miasta i Anną Świętochowski, od niedawna szefową wydziału kultury Urzędu Miasta Słupska, współtworzyć program tego wydarzenia. Niebawem więcej szczegółów.
Komentarze: 1
Dodaj komentarz »