Wydawałoby się, że wynajęcie mieszkania w małym mieście jest tanie, proste i przyjemne.
Ostrołęka należy do wyjątków.
Co tydzień w najbardziej obleganym lokalnym serwisie ogłoszeniowym pojawia się ponad trzydzieści ogłoszeń dotyczących wynajmu mieszkania. Niemal tyle samo dotyczy ofert kupna i sprzedaży oraz wynajęcia pojedynczych pokoi. Ogłoszenia w lokalnej prasie zamieszczają nieliczni.
Informacje są krótkie: „Wynajmę mieszkanie. Tel. 123 XXX XXX. Proszę dzwonić po 17”. O zdjęciach, opisie warunków, lokalizacji i cenie można pomarzyć.
Cenna tajemnica
Pierwszym, co rzuca się w oczy po przejrzeniu ofert, jest niepisana zasada niepodawania cen. Jest to szczególnie uciążliwe w pierwszej fazie poszukiwań, kiedy zupełnie nie wiemy, czego się spodziewać.
Przyjęło się sądzić, że ceny w małych miastach są niskie. W Ostrołęce sprawa ma się nieco inaczej. Przyjmując, że początkujący pracownik może liczyć na pensję rzędu najniższej krajowej lub niewiele większą, prawie całe zarobki musiałby przeznaczyć na opłatę czynszu.
Ceny wahają się od 900 zł za niewielkie dwupokojowe mieszkanie, które powinno się nazwać raczej kawalerką, do 1500-2000 zł za większe. Na cenę ostateczną składają się: czynsz odprowadzany do spółdzielni, tzw. odstępne, czyli kwota, jaką zarabia właściciel mieszkania, oraz rachunki. Tańsze są pojedyncze pokoje w mieszkaniach dzielonych z innymi wynajmującymi bądź właścicielem, ze wspólną kuchnią i łazienką.
Jest to w Ostrołęce dość często wybierane rozwiązanie. Tu ceny kształtują się na poziomie około 500 zł za pokój. Tymczasem na przykład w zbliżonych do Ostrołęki wielkością Skierniewicach czy Sieradzu można wynająć kawalerkę za 600-700 zł, a za ok. 800-1100 zł mieszkanie dwu- lub trzypokojowe. Niewiele drożej niż w Ostrołęce jest w Warszawie. Tu za mieszkanie dwupokojowe, położone poza centrum, trzeba zapłacić około 2000 złotych plus prąd.
Od niedawna w Centrum
Większość mieszkań do wynajęcia usytuowana jest w bloku z wielkiej płyty. Jak w wielu średnich miastach, takich budynków mieszkalnych jest w Ostrołęce najwięcej. Znalezienie czegoś w nowym budownictwie jest trudne. Mieszkania kupowane są raczej z myślą o zamieszkaniu, nie jako inwestycja do wynajęcia. Zaporą może być też cena: za metr kwadratowy w nowym bloku trzeba zapłacić ok. 3800 zł.
Dla średnio zamożnych powstały także bloki wybudowane przez Ostrołęckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Tu procedura najmu jest bardziej skomplikowana i zakłada wpłacenie 30 proc. wartości mieszkania, 12-miesięcznej kaucji oraz opłacania czynszu w wysokości 9-10 zł za metr kwadratowy.
Od kiedy powstała Galeria Bursztynowa, najbardziej pożądanym miejscem zamieszkania są jej okolice, czyli osiedle Centrum, do niedawna znajdujące się od centrum Ostrołęki daleko.
Najczęściej jednak trudno wywnioskować z lektury ogłoszeń, gdzie właściwie mieszkanie się znajduje. Najczęściej lokalizację właściciel określa słowami „Centrum”, co w Ostrołęce może wcale osiedla Centrum nie oznaczać. Kolejną, po cenie, tajemnicę poznajemy więc, dzwoniąc pod podany w ogłoszeniu numer telefonu.
Standard na wysoki połysk
Najtrudniejsze zadanie, jeśli chodzi o wynajęcie mieszkania, mają osoby, które mieszkają poza miastem lub dopiero chcą się do stolicy Kurpiowszczyzny sprowadzić. Kiedy pytają o szczegóły oferty, najczęściej słyszą: „Przyjedziesz, to zobaczysz”.
Większość zamieszczonych ogłoszeń nie posiada zdjęć. Nie dlatego, że serwis internetowy tej opcji nie oferuje – często jest to zaplanowane działanie. Tym, czego nie widać, jest zazwyczaj bardzo niski standard.
Mieszkanie w bloku z wielkiej płyty bez meblościanki na wysoki połysk to nie mieszkanie. Na rynku wynajmu nic się w Ostrołęce nie zmieniło od lat 90. Wzorzyste dywany kryją zniszczone linoleum, królują sklejka i lustra w plastikowych oprawach w pastelowych kolorach. Jeśli macie szczęście, nie traficie na łazienkę bez płytek, z betonową podłogą przykrytą linoleum i na wygniecioną wersalkę z gąbki i drutu.
Bez dzieci i zwierząt
Największą szansę na znalezienie i wynajęcie mieszkania mają małżeństwa, bez dzieci lub z dziećmi w wieku szkolnym, niepalące, pracujące i bez zwierząt. Nie dlatego, że tylko takie na mieszkanie stać (każda paczka papierosów to w końcu dodatkowe 10 zł w budżecie). Głównym powodem są kwestie światopoglądowe, które często dzielą starszych właścicieli mieszkań i młodszych wynajmujących.
Skąd takie problemy w niewielkim mieście? Mieszkań brakuje. Kupno nowego na własność to luksus, na który niewielu może sobie pozwolić. Nawet zaciągniecie kredytu staje się trudne, szczególnie na początku kariery zawodowej. Mieszkanie w bloku z wielkiej płyty jest dobrem, którego mało kto się pozbywa. Własny dom to wciąż symbol statusu społecznego. Nowe bloki buduje się rzadko, dlatego mieszkania osiągają tam ceny horrendalne jak na miasto tej wielkości. Niewiele jest również osób, które nieruchomości kupują z myślą o zarabianiu na wynajmie.
Oczywiście wynajęcie w rozsądnej cenie i przyzwoitych warunkach jest możliwe, ale wymaga dzwonienia do upadłego, częstych wizyt w kolejnych lokalach, a najlepiej uruchomienia poczty pantoflowej. Ta od lat działa niezawodnie, także w Ostrołęce.
Anna Siudak jest ostrołęcką dziennikarką i korespondentką projektu „Miasto Archipelag – Polska mniejszych miast”, realizowanego przez Wydawnictwo Karakter wspólnie z Tygodnikiem POLITYKA, Trójką i Instytutem Reportażu. Partnerami przedsięwzięcia są BlaBlaCar, Olympus Polska i Fundacja Grand Press. Więcej o projekcie także na Facebooku.