Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór

22.01.2018
poniedziałek

Szczecin, kiedyś koniec świata

22 stycznia 2018, poniedziałek,

Szczecin, Wrastanie, fot. Edwin Bendyk

W ubiegłym roku byłem w Szczecinie kilkakrotnie i coraz bardziej lubię do tego miasta wracać. Być może dlatego, że mam tu już kilka kotwic, które – jak Trafostacja Sztuki – przekształcają abstrakcyjną strukturę w konkret, za którym stoją ciekawi ludzie i niemniej ciekawe projekty. A jeszcze cztery lata temu, kiedy pracowałem nad „portretem Szczecina” dla POLITYKI, w pamięci został jeden mem: Szczecin to miasto, z którego się wyjeżdża.

Statystycznie rzecz ujmując, ze Szczecina ciągle się wyjeżdża, podobnie zresztą jak z większości polskich miast – ciągnie Warszawa ze swoją metropolitalną skalą, ciągle też ciągnie zagranica. Ruch jest jednak coraz bardziej dwustronny, nawet jeśli nie w pełni symetryczny. Przykładem fenomen szczecińskiej Akademii Sztuki, instytucji zupełnie na polskiej mapie akademickiej niezwykłej.

Odkryłem ją dla siebie rok temu, kiedy Hubert Czerepok zaprosił mnie na zajęcia ze studentami. Przewalczyłem jakoś opór przed wyruszeniem na koniec świata (patrząc z perspektywy Warszawy), w nagrodę wylądowałem nie na końcu świata, ale jakby w zupełnie innym świecie, do którego ciągną znakomici artyści, by dzielić się wiedzą i umiejętnościami ze studentami. Nic więc dziwnego, że do Akademii zmierzają też studenci nie tylko ze Szczecina, ale i z Warszawy.

Akademia to tylko jedno z miejsc, które przełamuje syndrom uchwycony znakomicie w badaniu „Co z tą kulturą?” z 2010 r. Zrealizowano je w ramach starań Szczecina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, zakończonych fiaskiem, by nie rzec – katastrofą. Ale też zapowiedź jej przyczyn można wyczytać w samych tytułach rozdziałów badania: retoryka braku tożsamości miasta, retoryka prowincjonalności/opuszczenia, retoryka alienacji, retoryka niemożności. Rzeczywiście, tylko wyjeżdżać.

Dziś, jak przekonuje szczecinianin Marek Sztark, górę bierze retoryka dumy z miasta. Przyczyn jest wiele, od oczywistych, jak poprawa infrastruktury w ramach unijnego boomu, po efekty strategii „Szczecin – Floating Garden 2050”. Gmach filharmonii z nagrodą Miesa van der Rohe, obok plac Solidarności z Centrum Dialogu Przełomy, wspomniana Akademia Sztuki czy Trafostacja Sztuki.

Miasto zmienia się więc, choć nienachalnie, więc ciągle też aktualność zachowują elementy starej diagnozy, z jej elementem kluczowym – problemem tożsamości miasta i zbiorowej tożsamości jego mieszkańców. Tak cztery lata temu pisała o tym w POLITYCE i mówiła pisarka Inga Iwasiów:

Jedną z dziwnych cech tego miasta jest potrzeba poszukiwania punktu odniesienia, silnego wzoru. Chętnie mówimy, że układ ulic przypomina Paryż, albo że jesteśmy „małym Berlinem”. Nie zostaliśmy „nowym Wilnem” ani „nowym Lwowem”. Zawsze więc widzimy nasze miasto jako dopełnienie istniejącego wzoru i niespełnioną obietnicę wielkości. W ostatnich latach toczymy udane boje o odzyskiwanie kopii słynnych dzieł, dekorujących Stettin, a rozparcelowanych po Polsce, i rozpalają nas dyskusje na temat sensowności tych z ducha postmodernistycznych działań. Taką udaną batalię stoczyliśmy o rzeźbę kondotiera autorstwa Bartolomeo Colleoniego, której oryginał stoi w Wenecji, a pierwsza kopia, wywieziona od nas, zdobiła dziedziniec Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Bardziej dbamy o odzyskiwanie starych, choćby symulakrów, niż o jakość nowych pomników: Anioł Wolności stojący na placu Solidarności zdobyłby znaczącą pozycję w europejskim konkursie na wzniosły kicz.

Sprawa wraca przy okazji stulecia niepodległości Polski, na które władze Szczecina mają swój pomysł ukryty pod hasłem „Codziennie Polskę TworzyMy”. Dobrą ilustracją do kwestii tożsamości historycznej jest wystawa „Wrastanie” na placu Solidarności (jak i sama ekspozycja w Centrum Dialogu Przełomy). Z kolei o wątki tożsamości współczesnej wybrzmiały doskonale podczas debaty Forum Przyszłości Kultury, jaką organizowałem jesienią ubiegłego roku w Trafostacji.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 2

Dodaj komentarz »
  1. Mieszkam w Berlinie, ale ze Szczecinem jestem związany rodzinnie i towarzysko. Zauważa się spore zmiany. Oczywiście nie są one wciąż na miarę aspiracji, ciągle się tam patrzy na Wrocław czy Gdańsk, które w szczecińskim odczuciu zawsze miały bardziej uprzywilejowaną pozycję w dystrybucji dóbr i zainteresowania „centrali” (ciągle z punktu widzenia Warszawy „bardzo daleko do Szczecina” najwyraźniej uważa się w stolicy, że Polska nie zaczyna się na kraju, ale…kończy (?) ). Sam pochodzę z Wrocławia, ale mam dużo sympatii dla Szczecina, który właściwie wszystko zrobił np. w kulturze o własnych siłach. Nigdy nie chciano tam lokować instytucji o statusie narodowym (dzisiaj to się raczej zle kojarzy ale mniejsza z tym), walka o samodzielną uczelnię artystyczną trwała długie lata w dużych bólach i przy braku akceptacji ze strony Warszawy (i działań blokujących ze strony Poznania, który utrzymywał tam filię swojej Akademii Muzycznej), nauczania akademickiego Szczecinowi odmawiano bardzo długo (Uniwersytet powstał dopiero na początku lat 80- Gdański dziesięć lat wcześniej) itd., itp.

  2. Ps. miało być, że z perspektywy Warszawy Szczecin to „koniec Polski” , ale w wymiarze bardziej zachodnioeuropejskim to geograficznie się Polska się w Szczecinie zaczyna a nie kończy 😉

css.php