Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór

10.03.2018
sobota

Polska nie-metropolitalna, czyli życie średnich miast

10 marca 2018, sobota,

Słupsk Roberta Biedronia, fot. Edwin Bendyk

Jest życie poza Warszawą (Krakowem, Gdańskiem, Wrocławiem).

Jak zauważa Filip Springer, do mniejszych ośrodków wkracza dobra architektura. Do niedawna przybudówki do fabryk, dziś stają się znowu miastami.

Średnie miasta wróciły na radar, gdy prof. Przemysław Śleszyński z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN ogłosił w ubiedłym roku raport, któremu nadano złowieszczy tytuł „zapaść średnich miast”. Badacze zidentyfikowali 255 ośrodków i sprawdzili ich kondycję pod względem różnych funkcji miejskich (jak stoi gospodarka, demografia etc.). Wyniki przedstawiamy w POLITYCE w artykule „Kryzys miasta średniego”. Temat jednak wykracza poza ramy jednego naukowego opracowania czy artykułu.

Filip Springer poświęcił tematowi książkę „Miasto Archipelag”. Powstała w wyniku wielomiesięcznego projektu – Springer zjeździł 33 miasta, które w wyniku reformy samorządowej 1998/9 utraciły status województwa. Rozmawialiśmy o tej książce tuż przed Kongresem Kultury 2016, zastanawiając się nad życiem na „peryferiach”. Cudzysłowu używam celowo, bo określenie peryferyjności jest bardzo umowne. Z jednej strony to prawda, że metropolie wysysają wiele zasobów, zwłaszcza ludzkich, z mniejszych miast. Ale też zaczynają ujawniać się odwrotne procesy ciekawego ożywienia.

Na to ożywienie składa się kilka procesów. Po pierwsze, kończy się trauma postindustrialna, którą Filip Springer opisywał jeszcze w „Archipelagu”. Marzenie o wielkiej fabryce przestaje już rozbudzać niezdrowe fantazje. Wielkich fabryk organizujących życie jak w PRL już nie będzie. Owszem, rozwija się w specjalnych strefach ekonomicznych przemysł, ale praca w nim oferowana najczęściej odbiega od marzeń o dobrym życiu. Jednocześnie jednak maleje presja na konieczność podejmowania tej pracy, bo demografia zmienia równowagę sił na rynku pracy na korzyść pracowników.

Poprawiła się infrastruktura i powoli, zdecydowanie zbyt wolno, ale jednak, poprawia się dostępność komunikacyjna, odtwarzane są nawet połączenia kolejowe do mniejszych ośrodków (o ile pozostały tory). Pojawiają się nie tylko nowe chodniki, ale także nowa, dobra architektura, jak przekonuje Springer, pokazując Solec Kujawski, Radom czy Wałbrzych. Wiemy z doświadczenia modernizacji miast południowoamerykańskich, np. z Medellin, że dobra architektura publiczna implantowana w obszarach zdegradowanych nie jest fanaberią, tylko jednym z kluczowych motorów budzenia podmiotowości lokalnych społeczności.

I właśnie przebudzenie tej podmiotowości daje się zauważyć, choć ten proces najtrudniej opisać, bo często wymyka się klasycznym ramom analizy socjologicznej. Więcej można dostrzec, badając np. kulturę i praktyki kulturowe, co pokazuje książka „Nowe praktyki kulturowe Polaków” Tomasza Szlendaka i Krzysztofa Olechnickiego czy podsumowania z badań realizowanych w ramach projektów „Kultura i rozwój” w dwóch niezależnych nurtach, jeden pod moim, drugi pod kierownictwem Jerzego Hausnera.

Więc jest życie poza metropoliami, oczywiście bardzo zróżnicowane. Inaczej wygląda ono w Cieszynie, do którego najłatwiej dojechać z Warszawy przez Czechy, inaczej w przygranicznym Przemyślu, inaczej w historycznej, „odzyskanej” w 1945 roku Świdnicy.

Bardzo ciekawym przejawem tego życia jest ruch prezydentów i prezydentek miast progresywnych. Tu kilka kolejnych ilustracji, ale będziemy dokumentować kolejne ciekawe przykłady poszukiwań na dobre życie „na prowincji”, która wcale nie musi być prowincjonalna. Będziemy o nich opowiadać nie tylko w tekstach, ale także w nowym podkaście „Twoje miasto” i w materiałach wideo.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php