Paweł Adamowicz miał zaledwie 53 lata, a za sobą aż 28 lat służby publicznej Gdańskowi. 20 lat pełnił funkcję prezydenta, właśnie rozpoczynał kolejną kadencję po spektakularnym zwycięstwie wyborczym. Zupełnie nieoczekiwanie Jego program stał się testamentem. Dziś lektura obowiązkowa.
Paweł Adamowicz wspierał w kampanii wyborczej książką „Gdańsk jako wspólnota”. To solidny bilans dwóch dekad na stanowisku prezydenta, kiedy budżet miasta z 800 mln zł powiększył się ponad czterokrotnie do ponad 3,5 mld, a Gdańsk z ośrodka przemysłowego przekształcił się w nowoczesną metropolię. Gdańskowi towarzyszyły zresztą w tej drodze Sopot i Gdynia kierowane także przez charyzmatycznych liderów: Jacka Karnowskiego i Wojciecha Szczurka.Paweł Adamowicz, jak celnie napisał we wspomnieniu Artur Celiński, rósł wraz ze swoim miastem, które przecież jak wszystkie polskie miasta w okresie ostatnich dwóch dekad doświadczyło zmian, których źródłem były przemiany polityczne, społeczne, technologiczne. Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, udział w mistrzostwach Euro 2012, udział w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, inwestycje na poziomie 10 mld zł, przemiana struktury społecznej miasta, które jeszcze na początku lat 90. XX w. miało charakter robotniczy…
Podsumowaniem – osobistym, ale przygotowanym z zacięciem skrupulatnego sprawozdawcy – jest wspomniana książka „Gdańsk jako wspólnota”, wypełniona bezcennymi detalami. Paweł Adamowicz wzmacnia własną pamięć konkretnych wydarzeń, decyzji i procesów liczbami: kwotami przeznaczonymi na inwestycje, statystykami zaangażowania mieszkańców w kolejne wybory. Gdy Adamowicz dowodzi słuszności zaangażowania w euro, jako jeden z argumentów podaje rozwój miasta, którego wskaźnikiem jest czterokrotny wzrost liczby lokali gastronomicznych.
To jednak nie ta miejska, skądinąd fascynująca buchalteria decyduje o wartości książki. Adamowicz wyraża też w niej swoje polityczne credo i aksjologię, które nakazywały mu jako prezydentowi Gdańska, miasta wolności i solidarności, angażować się w sprawy Polski. To wśród samorządowców, z których wielu ma mocne i jasno skrystalizowane poglądy, rzadka postawa. Adamowicz miał przekonanie, że samorząd miejski to nie tylko administrowanie miastem, ale polityka par excellence, a miasto to podstawowa struktura demokratycznej organizacji życia społecznego.
Z tego też względu Paweł Adamowicz uważał i głośno o tym mówił po 2015 r., gdy rządy Prawa i Sprawiedliwości rozpoczęły proces destrukcji systemu liberalnej demokracji w Polsce, że obrona zagrożonych wartości jest obowiązkiem miejskich wspólnot i ich liderów. Więcej, prezydent Gdańska nie tylko o tym mówił, lecz także działał. I nie chodzi o zaangażowanie w walki symboliczne, jak obrona sądów, ale o poszukiwanie praktycznych i politycznych rozwiązań dla problemów, które państwo kierowane swoistą ideologią odesłało na margines.
Gdańsk więc wdrożył wzorcowy program polityki imigracyjnej, wdraża Model na rzecz Równego Traktowania, jako pierwsze miasto w Polsce zastosował panel obywatelski jako instrument rozwijania miejskiej demokracji. Wierny liberalno-konserwatywnym poglądom, w maju 2017 r. dołączył do gdańskiego Marszu Równości.
Motywowała mnie chęć okazania, że jako prezydent Gdańska winien jestem szacunek i wsparcie każdej gdańszczance i każdemu gdańszczaninowi, wszystkim tym nieheteroseksualnym współobywatelom, którzy muszą się mierzyć z mową nienawiści i różnymi upokorzeniami.
Rozpoczynająca się i brutalnie przerwana kadencja będzie bardzo ważna, bo „dobrze już było” – Adamowicz, podobnie zresztą jak większość samorządowców, miał świadomość, że nadchodzi czas zarządzania, kiedy potrzeby będą rosły, a zasoby się kurczyły, co wymaga włączenia w sprawy lokalnej wspólnoty wszystkich jej mieszkańców:
Wyzwaniem najbliższej dekady będzie zwiększenie dostępu do usług publicznych, podniesienie ich jakości, sprofilowanie pod kątem konkretnych potrzeb. Dzisiaj wiemy, że trzeba będzie nasilić działania związane ze starzeniem mieszkańców, niską, mimo wielu pozytywnych zmian, aktywnością seniorów, zjawiskiem długotrwałego bezrobocia i bierności zawodowej, wykluczeniem mieszkaniowym i bezdomnością, a także rosnącymi wskaźnikami zaburzeń psychicznych i samobójstw. Nowym wyzwaniem jest proces integracji imigrantów mieszkających w Gdańsku.
To wszystko zadania, którymi w coraz większym stopniu musi zajmować się samorząd, bo władza centralna albo nie potrafi, albo celowo wycofuje się z wielu zadań, a nierzadko aktywnie samorządom przeszkadza. Dlatego ważnym przesłaniem testamentu Pawła Adamowicza jest obrona demokracji:
Samorządy powinny – w większym stopniu niż dotychczas – wziąć na siebie rolę akuszera dobrych praktyk demokratycznych, opartych na nieklientelistycznej współpracy z organizacjami społecznymi. Trzeba ożywienia obywatelskiej kultury politycznej, opartej na wysłuchaniu racji konkurenta politycznego, gotowości do kompromisu, brania pod uwagę głosu mniejszości. Czy samorządowe życie publiczne może uchronić to, co zostało niemal zupełnie zniszczone przez PiS na poziomie kraju, w Sejmie i w Senacie?
Pytanie kończące powyższy cytat jest zadaniem nie tylko dla samorządowców, koleżanek i kolegów Pawła Adamowicza. To zadanie dla wszystkich członków lokalnych wspólnot przekonanych, że demokracja to nie tylko technika wyłaniania władzy, ale sposób myślenia i życia. Nie zmarnujmy tej tragicznej ofiary i podejmijmy wyzwanie. Powietrze miejskie czyni wolnym – lubił przypominać Paweł Adamowicz.