Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór

8.01.2019
wtorek

Polskie nierówności. Między horrorem polaryzacji i fantazją dyfuzji

8 stycznia 2019, wtorek,

Dochód brutto na mieszkańca w Warszawie (w regionie stołecznym warszawskim mierzony PKB) jest trzykrotnie większy niż w Lubelskiem, poinformował GUS. Czy lubelszczyzna jest więc trzykrotnie biedniejsza od Warszawy i podobnie biedniejsi są jej mieszkańcy?

Rozwarstwienie zamożności w regionach widać jeszcze lepiej z perspektywy europejskiej. Wówczas okaże się, że najbogatszy w Unii Europejskiej obszar Inner London-West jest w przeliczeniu na mieszkańca 21 razy zamożniejszy od najbiedniejszego Severozapaden w Bułgarii. Ów Inned London-West ma PKB per capita na poziomie 611 proc. unijnej średniej, Severozapaden zaledwie 29 proc.

Nasze lubelskie w tym zestawieniu łapie się ciągle, wraz z Podkarpackiem, Podlaskiem, Świętokrzyskiem i Warmińsko-Mazurskiem, do dwudziestki najbiedniejszych regionów UE, uzyskując ok. połowy średniej unijnej PKB na głowę. Ciekawa jest jednak czołówka, bo po Londynie jest duża luka i na drugim miejscu pojawia się Luksemburg z 257 proc. średniej unijnej. Ciekawe, że na 6. miejscu jest region bratysławski (184 proc.) i Praga (182 proc.).Dane europejskie z raportu z początku 2018 r. uwzględniają jeszcze Warszawę jako część Mazowsza, ogłoszona właśnie analiza GUS wyodrębnia Warszawę jako oddzielną jednostkę statystyczną. Warszawa oddzielnie wypadnie w unijnym rankingu znacznie lepiej, Mazowsze jednak gorzej – co oczywiście może martwić, ma jednak tę zaletę, że daje lepszą pozycję podczas dystrybucji środków europejskich.

Koncentracja w regionach stołecznych

Wysokie pozycje Bratysławy, Pragi, Warszawy nie oznaczają jednak wcale, że miasta też, niewątpliwie w swoich krajach najbogatsze, są aż tak bogate, mierząc dochodami ich mieszkańców, a także budżetami, jakimi dysponują lokalne samorządy. PKB to miara statystyczna mająca sens, jak sama nazwa wskazuje, do gospodarki krajowej. Warszawa wytwarza statystycznie 17,2 proc. krajowego PKB dlatego, że oczywiście koncentruje najwięcej firm wysokiej wartości dodanej, ale też jest siedzibą wielu central przedsiębiorstw z kapitałem polskim i zagranicznym.

Jeśli popatrzeć na rozkład zamożności pod względem zarobków, to okaże się, że według GUS w 2017 r. najlepiej zarabiało się w Jastrzębiu-Zdroju – 6600 zł (146 proc. średniej krajowej), Warszawa plasowała się dopiero na drugim miejscu z 6059 zł (113,8 proc.), potem Płock, Jaworzno i Sopot. Na końcu stawki 66 miast na prawach powiatu wylądował Piotrków Trybunalski z 3447 zł (76,1 proc.).

Różne imiona zamożności

Spore rozpiętości, jeszcze jednak inny obraz pokazują analizy zamożności polskich samorządów przygotowywane przez prof. Pawła Swianiewicza dla „Wspólnoty”. W kategorii miast wojewódzkich najbogatsza jest Warszawa, z 7118 zł na głowę, potem Opole z 5722 zł (w rankingu zarobków mieszkańców dopiero na 16. miejscu, z 4616 zł i 101,9 proc. średniej), a dalej Wrocław, Poznań, Kraków.

Zamożność samorządów według rankingu prof. Pawła Swianiewicza dla „Wspólnoty”

Widać więc, że istnieją korelacje między miarami lokalnego bogactwa, lecz związki te nie są jednoznaczne i bezpośrednie, więc lepiej ostrożnie wyciągać wnioski w głośnym sporze o model rozwojowy: na ile ma on mieć charakter polaryzacyjny, czyli polegać na wspieraniu biegunów wzrostu zlokalizowanych w metropoliach, a na ile dyfuzyjny i polegać na wspieraniu regionów o strukturalnie słabszej kondycji.

Dane unijne i światowe pokazują, że polaryzacja we współczesnej gospodarce, w której głównym źródłem wartości dodanej są sektory niematerialne: usługi finansowe, R+D, przemysły kreatywne, konsulting, siłą rzeczy będą się one koncentrować w ośrodkach metropolitalnych, czyli dysponujących zasobami do obsługi funkcji metropolitalnych: uczelniami, instytucjami kultury, dostępem komunikacyjnym, infrastrukturą kongresową.

Miasta w globalnej sieci

Doskonale to pokazuje ciekawy ranking przygotowywany przez projekt Globalization and World Cities Loughborough Iniversity pod okiem Petera Taylora. Badacze z GaWC stwierdzili, że o współczesnej gospodarce decydują miasta kontrolujące przepływy kapitału i decyzji dotyczących alokacji kapitałowych. Jako miarę tej pozycji w globalnej sieci miast przyjęli stopień powiązań (włączenia w sieć) mierzony gęstością siedzib firm międzynarodowych.

Miasto, które ma dużo siedzib firm, które także ulokowały się we Frankfurcie, Paryżu, Londynie, Singapurze etc., jest lepiej włączone niż to, które ma ich mniej. Miara ta wynika z prostej konstatacji, że globalny kapitał potrzebuje do swojej obsługi zestandaryzowanej obsługi – GE, wchodząc na jakiś rynek, powierza obsługę na lokalnym rynku firmom prawnym, HR, reklamowym i doradczym, z jakimi współpracuje kwatera główna w kraju macierzystym.

Zgodnie z tą miarą okaże się, że Warszawa w rankingu 2018 umościła się na pozycji 9. metropolii w Europie, wyprzedzając Amsterdam i Sztokholm oraz wiele innych fajnych miast. Czy to oznacza, że Warszawa jest bogatsza i fajniejsza od Amsterdamu, który w XVII w. odgrywał rolę globalnego hegemona, trzęsąc całą światową gospodarką? Oczywiście tak być nie musi, po prostu Warszawa jako stolica dużego wschodzącego rynku i pośrednik do rynków takich jak Ukraina, dysponując dużymi zasobami wiedzy i kultury oraz infrastrukturą akademicką zapewniającą przygotowanie odpowiednich kadr, stała się ważnym węzłem. Zdecydowali o tym dysponenci kapitału mający gdzieś dyskusję o polaryzacji i dyfuzji.

Recepty na koncentrację

Czy z nierównościami terytorialnymi generowanymi przez współczesny kapitalizm można walczyć? Czy sens ma np. deglomeracja, czyli przenoszenie instytucji administracji z obszarów stołecznych w teren, jak się coraz głośniej proponuje? O tym w kolejnym odcinku.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php