W przeddzień pogrzebu Pawła Adamowicza w historycznej Sali BPH Stoczni Gdańskiej na nadzwyczajnej sesji Związku Miast Polskich zebrało się kilkuset samorządowców.
Żegnali swojego przyjaciela i zastanawiali się, jak zbudować lepszą Polskę, by ofiara nie poszła na marne.
Andrzej Porawski, dyrektor Biura ZMP, przypomniał, że to właśnie w Gdańsku w październiku 1981 r. I ZJazd NSZZ Solidarność przyjął program Samorządnej Rzeczypospolitej. Ważnym punktem tego programu była samorządność terytorialna. Realizacja programu Solidarności stała się możliwa po 4 czerwca 1989 r., kiedy rozpoczął się proces budowania w Polsce demokracji i ustroju, którego filarem jest zasada terytorialnej samorządności.
https://www.facebook.com/gdanskpl/videos/1184782965006433/
Zaproszenie do Gdańska
Bez 4 czerwca nie byłoby samorządu i dlatego samorządowcy powinni zadbać o to, by 30. rocznica wyborów 1989 r. była obchodzona jak święto polskiej demokracji i samorządności. Mówiła o tym Aleksandra Dulkiewicz, wiceprezydentka Gdańska, kierująca miastem po śmierci Pawła Adamowicza, odczytując zaproszenie do Gdańska przygotowane jeszcze przez zamordowanego prezydenta. Poniżej fragment:
W tym roku obchodzimy trzydziestą rocznicę czerwcowego zwycięstwa wyborczego 1989 r. Z tej okazji pragniemy zaprosić Panią / Pana 4 czerwca do Gdańska, by wspólnie z innymi prezydentami i burmistrzami uczcić narodziny wolnej Polski, które symbolicznie wiążemy z tym zwycięstwem.
Nasza inicjatywa jest wyrazem głębokiego szacunku dla bohaterów niedawnej przeszłości, jak i płynącego z niej zobowiązania. Droga do wolności zaczęła się przecież w Gdańsku w 1980 r. To tu narodziła się Solidarność na czele z Lechem Wałęsą, która doprowadziła do ostatecznego kresu komunizmu w Polsce w 1989 r.
Ale nasza inicjatywa wynika nie tylko z przywiązania do tradycji, którą reprezentuje III Rzeczypospolita. Jestem przekonany, że ją Pani / Pan za dowód troski o teraźniejszość i przyszłość naszego kraju. Kiedy rząd PiS odwraca się ostentacyjnie plecami do tak ważnej rocznicy, odpowiedzialność za nadanie jej obchodom stosownej rangi spada na władze samorządowe. Nie mam wątpliwości, że na tym właśnie polega zobowiązanie, o którym wspomniałem wyżej i na tym – rola władzy obdarzonej mandatem obywatelskim.
Aleksandra Dulkiewicz mówiła także, że zaproszenie Adamowicza upominające się o szacunek dla historii i dorobku Polek i Polaków po 1989 r. to testament i zobowiązanie dla całej samorządowej rzeszy. Kolejne wypowiedzi potwierdzały, że samorządowcy są gotowi do podjęcia tego wyzwania – rozpoczęli właśnie nową, pięcioletnią kadencję. Uzyskali swoje mandaty po szczególnej kampanii, której ważnym aspektem była bezprecedensowa w Polsce mobilizacja wyborców.
Samorząd i ludowładztwo
Tak silne zaangażowanie elektoratu przekłada się nie tylko na mocny mandat wyborczy, ale i na jeszcze większe zobowiązanie, by mandatu nie traktować jedynie jako biletu do władzy. Gdańska aktywistka Lidia Makowska napisała w komentarzu na Facebooku:
Trzymam kciuki, by choćby 50 z tych 500 samorządowców z Sali BHP zrobiło w swoim mieście otwartą przestrzeń podobną do Solidarności Codziennie ECS. Przestrzeń, gdzie osoby LGBT+ czy czeczeńskie kobiety w hidżabie albo pacjenci psychiatryczni, albo ateiści będą mieli okazję zrobić publiczne spotkanie. Nie płacąc za wynajęcie sali.
I liczę też, że chociaż 50 z tych 500 samorządowców zacznie opracowywać polityki równościowe i integracyjne. Gdański Model Imigrantek i Imigrantów czy Gdański Model na rzecz Równego Traktowania są do dyspozycji, mogą czerpać z naszych gdańskich doświadczeń. Oby chociaż 50 samorządowców się odważyło.
Ja tylko powtórzę swoją odpowiedź na podobny komentarz: to zależy od nas! Samorząd to wspólnota wszystkich mieszkanek i mieszkańców – prezydent/ka, burmistrz/yni, wójt/ka to wybrani przez nich ich przedstawiciele, na czas sprawowania funkcji pierwsi, ale wśród równych. Od nas więc zależy zarówno ich wybór, jak i zaangażowanie we współrządzenie.
Czas na Izbę Samorządową w Parlamencie
Podczas spotkania w Sali BHP samorządowcy upomnieli się o przywrócenie prawdy w mediach publicznych, a wspomniany już Andrzej Porawski przypomniał, że nie został zrealizowany ważny punkt Programu Solidarności. Dotyczył on powołania izby samorządowej na najwyższym szczeblu organizacji władzy w Polsce. Rolę takiej izby mógłby znakomicie odgrywać Senat w odnowionej, Samorządnej Rzeczypospolitej, o której pisałem w Antymatriksie.