Z PiS można wygrać, przynajmniej lokalnie. Wyniki wyborów uzupełniających w Nadarzynie rozpaliły wyobraźnię przeciwników obozu władzy.
W sondażach krajowych PiS rządzi niepodzielnie, choć sympatia suwerena zaczęła słabnąć, gdy wyszło na jaw, że władza bardzo się ceni i za trudy wprowadzania dobrej zmiany hojnie sobie wynagradza. Sondaże i pozycja w polityce krajowej nie przekłada się na pozycję w polityce lokalnej, o czym wiadomo od dawna. Ale dziś fakt ten ma szczególne znaczenie, bo każde lokalne zwycięstwo nad PiS jest źródłem radości dla tych, którzy PiS nie lubią.
Nic więc dziwnego, że wyobraźnię rozpaliły wybory uzupełniające w podwarszawskim Nadarzynie, gdzie w grudniu ubiegłego roku zmarł wójt Janusz Grzyb i puste miejsce po nim zajął komisarz z nadania PiS Dariusz Nowak. Poczuł się pewnie i zaczął wprowadzać dobrą zmianę, zwalniając m.in. dyrektorkę domu kultury za to, że zaprosiła Natalię Przybysz. Władza komisarza nie trwa jednak wiecznie, w niedzielę, 4 marca, odbyły się w Nadarzynie wybory uzupełniające, w których wystartował komisarz Nowak i Dariusz Zwoliński popierany przez PSL.
Wygrał Zwoliński, uzyskując 61 proc. głosów przy frekwencji prawie 59 proc. Wynik zachwycił nawet Wojciecha Maziarskiego, który w komentarzu w „Wyborczej” napisał tak:
Nie wiem, jakie nastroje panują w Prawie i Sprawiedliwości, ale jeśli są tam jakieś osoby z odrobiną wyobraźni, powinny być mocno zaniepokojone po niedzielnych wyborach uzupełniających na wójta podwarszawskiego Nadarzyna.
Cieszy mnie radość Wojciecha Maziarskiego, podobnie zresztą jak cieszy nadarzyński wynik. Warto wszak dodać, że nie pierwszy taki – w wyborach uzupełniających, jakie odbywały się od początku kadencji tego rządu, z reguły wygrywali kandydaci komitetów niezależnych, nawet w regionach o politycznej dominacji PiS. Czy to oznacza, że elektorat lokalny jest antypisowski, tylko mu się wajcha przestawia, gdy idzie o politykę krajową?
Problem w tym, że generalnie w polityce lokalnej liczą się układy lokalne i z reguły silną pozycję mają lokalne komitety. Problemy ma nie tylko PiS, ale i Platforma Obywatelska, o czym przekonał się Grzegorz Schetyna, gdy w Gdańsku Paweł Adamowicz ogłosił, że ponownie startuje w wyborach, nie czekając na łaskę partii. Warto popatrzeć na biografie aktualnych prezydentów i burmistrzów, by zobaczyć, jak wielu z nich to byli członkowie PO, którzy wybili się na samodzielność – często wbrew woli partii.
Podsumowując, to prawda, że wybory samorządowe będą ciężką próbą dla PiS. Ale nie spieszmy się z interpretowaniem ich jako próby generalnej przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, bo sytuacja jest o wiele bardziej złożona. Lokalna mobilizacja wokół lokalnych spraw, nawet jeśli będzie miała antypisowskie ostrze, nie zastąpi braku programu dla kraju ani nie zniweluje indolencji obecnej partyjnej opozycji. Jeśli w czasie wyborów samorządowych dojdzie do rozliczeń, to rachunek w wielu miejscach dostaną i PiS, i partyjna opozycja.
Nie traktujmy więc tych wyborów jedynie w kategoriach antypisowskiej ofensywy, ale jako szansę na odnowę polskiej demokracji u jej źródeł, w gminach. Jak już pisałem, wybory samorządowe są dla Polaków najważniejsze, a samorząd stał się instytucją wysokiego uznania i zaufania, ponaddwukrotnie wyższego niż uznanie i zaufanie do władzy centralnej. W tym wielka nadzieja, nie w tym, że przegrał komisarz Nowak.
Komentarze: 5
Dodaj komentarz »