Sopocianie mawiają, że na północy i południu miasta mają rozległe przedmieścia. Grunt to nie tracić animuszu, gdy jest się o rząd wielkości mniejszym od sąsiadujących miast.
Jakość życia
Nie tylko jednak animusz wyróżnia Sopot. Miasto zajęło też pierwsze miejsce w rankingu jakości życia POLITYKI i Akademii Górniczo-Hutniczej, a także pierwsze miejsce w rankingu miast obywatelskich opracowanym przez Politykę Insight. O najwyższej pozycji pod względem jakości życia zadecydowała pierwsza pozycja aż w czterech na dziesięć analizowanych kategorii: czas wolny, społeczność, środowisko i edukacja.
Coś jednak za coś, mniejszym powodem do chwały miasta jest bezpieczeństwo (jak tłumaczą w ratuszu – 35-tys. miasto odwiedza rocznie ok. 2 mln turystów, koszty takiego ruchu muszą być) i sytuacja mieszkaniowa. Nie będę jednak powtarzał wyników, jakie można obejrzeć dokładnie w serwisie POLITYKI. Podzielę się natomiast wrażeniami z dyskusji, jaką miałem okazję niedawno prowadzić w sopocki Centrum Seniora poświęconej integracji społecznej.
Integracja
Jak wszystkie miasta średniej wielkości Sopot wszedł w fazę starzenia się ludności, doświadcza także napływu imigrantów. A jak szczerze przyznaje prezydent Jacek Karnowski, audyt zrobiony po strajku rodzin osób z niepełnosprawnościami w Sejmie wykazuje, że sporo jeszcze pozostaje do zrobienia w sferze integracji osób z niepełnosprawnościami.
Te właśnie kwestie były tematem rozmowy, w której obok wiceprezydentki Joanny Cichockiej-Guli udział wzięli sopoccy społecznicy: Renata Birtus, Piotr Harhaj, Aleksandra Maj i Przemysław Staroń (dosłownie dzień wcześniej odbierał laury nauczyciela roku). W mieście działa podobno aktywnie ok. 300 organizacji społecznych, co brzmi imponująco, ale też musi prowadzić do pytania o konkurencję o zasoby. Przecież nawet zamożny Sopot ma ich ograniczoną ilość, a właśnie to ograniczenie prowadzi najczęściej do rywalizacji, która z kolei często prowadzi do pokusy lokalnych włodarzy, by stosować regułę „dziel i rządź”.
Sztuka rozmowy i słuchania
Mechanizmy stymulujące wzajemny brak zaufania można przeczytać w opracowaniu „Napięcia, starcia, rozładowania. Samotna gra w kręgle w obszarze kultury” Tomasza Szlendaka i Arkadiusza Karwackiego z UMK. W Sopocie sektory i organizacje w ramach sektorów zamiast konkurować, współpracują (nawet jeśli nie zawsze, to taki jest dominujący model). Jak się udało przełamać błędne koło wzajemnego braku zaufania? W toku rozmowy powtarzało się kilka pojęć kluczy: otwartość, rozmowa i gotowość do słuchania, cierpliwość, czas.
Brzmi banalnie, od lat pisze o tym m.in. Richard Sennett, zwracając uwagę na socjotwórczą rolę „nieproduktywnych” praktyk: rozmowy bez zadanego z góry tematu, współpracy bez określonego celu, przypadkowego spotkania. Czyżby to atmosfera kurortu, zwłaszcza gdy już te setki tysięcy gości pojadą sobie i zaczyna się jesienny luz, sprzyjała takim praktykom? Jakie znaczenie ma jakość lokalnej władzy – na ile jest ona inicjatorem, a na ile kształtuje ją społeczny duch miasta? Wszak to Sopot jako pierwszy w Polsce wprowadził budżet obywatelski, o co skutecznie zabiegał Marcin Gerwin z Sopockiej Inicjatywy Społecznej.
To była niezwykle budująca rozmowa, podobnie jak niezwykłe wrażenie robi Centrum Seniora. W sumie niewiele trzeba, żeby żyło się nie najgorzej, choć te najprostsze recepty realizuje się najtrudniej.