Wybory samorządowe ujawniły wiele ciekawych zjawisk w polskiej polityce i życiu lokalnym. Jednym z najciekawszych jest niewątpliwie obywatelska mobilizacja i udział w wyborach ruchów miejskich, zarówno w formie zorganizowanej pod szyldem Porozumienia Ruchów Miejskich, jak i niezależnie, na zasadzie lokalnych oddolnych inicjatyw.
Największa zmiana wydarzyła się w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie już w pierwszej turze prezydentem został Jacek Wójcicki kandydujący z ramienia inicjatywy „Ludzie dla Miasta”. Sam ruch LdN zdobył dodatkowo 7 mandatów w Radzie Miasta. Więcej o ruchach miejskich w wyborach piszę w najnowszej POLITYCE.
Czy gorzowska zmiana warty, zastąpienie po 16 latach Tadeusza Jędrzejczaka przez 33-letniego Wójcickiego – przyniesie oczekiwane zmiany? O swoich pomysłach na miasto opowiada najlepiej sam Wójcicki, mimo młodego wieku jest samorządowcem z 12-letnim doświadczeniem, w wieku 21 lat został członkiem Rady Gminy Deszczno, cztery lata później wygrał w wyborach na stanowisko wójta. Mógłby dalej rządzić Deszcznem, aktywiści z inicjatywy Ludzie dla Miasta przekonali go jednak do startu w Gorzowie. Wygrał, zdobywając nieco ponad 60 proc. głosów.
Co dalej? Zapowiedzi Wójcickiego są obiecujące: współpraca z Radą Miasta, powołanie rad dzielnicowych, żeby zwiększyć udział mieszkańców w decydowaniu o swej najbliższej okolicy; zmiana priorytetów inwestycyjnych, by uniknąć pułapki „białych słoni” (takim słoniem już jest filharmonia za 138 mln złotych, której utrzymanie wysysa pieniądze, jakie mogłyby iść na inne aktywności kulturalne); priorytet na edukację; walka z „niedasizmem”, czyli odblokowanie bezsensownych barier administracyjnych, które powodują, że np. w centrum miasta pełno jest pustostanów, które mogłyby służyć organizacjom społecznym i kulturalnym. A dalej tworzenie strategii rozwoju miasta razem z mieszkańcami. Cel: uczynienie z Gorzowa najlepszego miejsca do życia. Powodzenia!
Gorzowskie doświadczenie – rację ma Joanna Kusiak z Porozumienia Ruchów Miejskich – będzie miało znaczenie nie tylko lokalne. Miasto ma szansę stać się czymś w rodzaju polskiego Porto Allegre (ta brazylijska metropolia stała się w swoim czasie laboratorium miejskich innowacji społeczno-politycznych, to tam „wynaleziono” budżet partycypacyjny) – laboratorium innowacji miejskich, z którego doświadczeń będą mogły korzystać inne miasta, nieważne przez kogo rządzone.
Bo oczywiście nie trzeba działać z nadania ruchów miejskich, by realizować dobrą miejską politykę rozumianą jako realizacja idei, że prawo do miasta w pierwszej kolejności należy do jego mieszkańców. Będziemy się pilnie przyglądać Gorzowowi, który także potwierdza naszą intuicję i trafność pomysłu, by cykl „Portrety Polskich Miast” kontynuować, przyglądając się uważniej mniejszym ośrodkom.
Komentarze: 11
Dodaj komentarz »