Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór

19.11.2013
wtorek

Przemysław Filar: Wrocław zatrzymał się w pół drogi

19 listopada 2013, wtorek,

Przemysław Filar z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia, jednego z aktywniejszych ośrodków refleksji nad miastem, nie tylko Wrocławiem dzieli się swoimi przemyśleniami na temat stolicy Dolnego Śląska. Różnią się one od wizji Rafała Dutkiewicza, prezydenta miasta – rozmowa z nim w poprzednim wpisie. Zapraszamy do dyskusji. A jutro w „Polityce” publikujemy „Portret Wrocławia”.

Wrocław zaciął się w pół drogi i żyje “w paradygmacie piłki nożnej”, zamiast poprawy jakości życia. Na kolejny budżet Unii Europejskiej przygotowuje projekty Sci-Fi jak nierealna budowa metra, parking pod Fosą, czy zabudowa unikalnych pól irygacyjnych, pełnych wyjątkowych gatunków ptaków, zamiast nowych tras tramwajowych na zakorkowane osiedla, na których za to stawiane są kolejne fontanny. Problemem nie jest już brak innowacyjnej wizji. Problemem jest pewność, że jest super i inni nas gonią. Poznań osiadł na laurach dekadę temu, oby wrocławianie obudzili się i poczuli Obywatelami, do których należy ich miasto.

Dekadę temu Poznań był miastem, które bez skrupułów porównywało się z Warszawą, a inne metropolie nawet nie próbowały stawać w szranki o tytuł drugiej aglomeracji w kraju. Dziś wyraźnie odstaje za Krakowem i Wrocławiem, i przyznają to sami poznaniacy. Na czym polegał błąd? Wielu wskazuje na brak innowacyjności w strategii miasta, które stymulowało ucieczkę na przedmieścia, dziś rozwinięte nawet lepiej niż podwarszawskie. Brak poprawy jakości życia w śródmieściu, gigantyczne wydatki na transport indywidualny, postawienie na handel wielkopowierzchniowy, którego symbolem stało się wybudowanie na jednej z najcenniejszych działek z pięknym widokiem na jezioro Malta gigantycznego malla. Poznaniacy przenieśli się do otaczających gmin wraz ze swoimi podatkami, a obok Starego Rynku straszą pustostany.

Tymczasem Wrocław nie próżnował, po wielkich krokach, jakim był remont Rynku i odbudowa po powodzi, następowały kolejne. Miasto odzyskiwało swoją pozycję, którą wyznaczały w jego historii WuWA z Halą Stulecia, awangarda konceptualistów, czy trzystuletni Uniwersytet. Jednocześnie rosnąca pewność siebie pozwoliła przepracować trudną historię i pogodzić budujących miasto przedstawicieli różnych nacji. Symbolem stał się drugi w kraju budżet i gigantyczne inwestycje drogowe, niezbędne w mieście w dużej mierze nadal wybrukowanym.

Jednak w ferworze budowania najważniejsze stały się właśnie wizualizacje. Mieszkańcy zafascynowani rozwojem nie zwracali uwagi na jego koszty. A te rosły wraz z korkami, które miały zniknąć po wybudowaniu Autostradowej Obwodnicy Wrocławia. Problem w tym, że obietnica ich anihilacji podziałała tak, jak przepowiadali nieliczni porównujący Wrocław nie do Poznania, czy Gdańska, ale do Lipska i Drezna: w roku jej otwarcia mieszkańcy mimo kryzysu kupili dużo więcej samochodów, przez co sytuacja wcale radykalnie się nie poprawiła.

Takich obietnic było więcej: “Program stu kamienic co roku” skończył się remontem takiej liczby po 4 latach i jego wyciszeniem, bo miasta nie stać na taką skalę inwestycji, jak Łodzi która tymczasem wyprzedziła nas pod względem wielkości budżetu. Wielki wysiłek na Euro pozostawił długi oraz nowe koszty: Stadion wraz z otoczeniem miał być wehikułem finansowym dla drużyny piłkarskiej, a wraz z nią stał się kulą u nogi. Tymczasem jeszcze przed Euro ostrzegaliśmy, że rozproszenie środków inwestycyjnych odbije się czkawką, nie potrzebujemy w tej wielkości mieście kolejnej areny, lepiej skumulować wydatki w okolicy Hali Stulecia, która wraz z zoo i Terenami Wystawowymi jest najlepszą dzielnicą rekreacyjno-targową w Polsce i poszerzenie jej funkcjonalności o obiekt piłkarski tylko by pomogło.

Dziś wokół Stadionu hula wiatr, a na przepięknym węźle przesiadkowym za 50 milionów można przesiąść się na tramwaj jadący tym samym torem z powrotem. Narzekającym na skalę budżetu obywatelskiego porównywalnego z wałbrzyskim Prezydent zaleca emigrację do Łodzi, a media swe działy o inwestycjach drogowych wypełniają artykułami o remontach ulic polegających na przekładaniu tej samej kostki z powrotem i konflikcie kierowców z cyklistami, bo budżet rowerowy nie nadąża za potrzebami.

Europejska Stolica Kultury miała stać się projektem zwiększającym partycypację, a tymczasem powstają nowe gmachy muzyczne dla koneserów. Miasto, które nie idzie do przodu, cofa się. Wrocław jak nigdy potrzebuje sporu, burzy mózgów, odważnych wizji. Tylko dyskusja nada nam nowy impet, w miejscu które nam się należy: jednego z większych miast środkowej Europy, gdzie jakość życia jest najważniejszym wskaźnikiem, i istnieją inne modele rozwoju, niż domek na przedmieściach i zakupy w centrum handlowym przy autostradzie. Jakiś czas temu do Wrocławia przybył prof. Jan Gehl, aby jedną z innych wizji zaprezentować. Dziś nie widać zbyt efektów tego spotkania, a odważna decyzja o budowie przejścia na ziemi przez przecinającą Stare Miasto Trasę WZ zderza się z remontem prowadzących wprost na nie niepotrzebnych w związku z tym tuneli, pod którymi właśnie pękła rura wodociągowa, przez co w niemal całym mieście zabrakło wody. Czy Wrocław postawi na jakość życia mieszkańców, czy nadal będzie miastem pięknym na zdjęciach? To zależy od tego, czego od polityków jego mieszkańcy będą oczekiwać. Chleba, czy igrzysk?

Przemysław Filar

 

 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 25

Dodaj komentarz »
    Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
css.php