Urbanizacja wydaje się jednym z najważniejszych trendów w XXI wieku, już ponad połowa ludzi mieszka w miastach i odsetek ten będzie się powiększał.
Rzadziej zwraca się uwagę, że znaczną część tego przyrostu pochłaniają slumsy. O tym opowiada film „Slumsy: miasta jutra” Jeana-Nicolasa Orhona zaprezentowany podczas wrocławskiego festiwalu Miasto Movie.
Film stał się pretekstem do dyskusji o miastach przyszłości, zorganizowanej przez Miasto Movie i program Miasto przyszłości/Laboratorium Wrocław. Jej uczestnicy: Joanna Synowiec, Bogna Świątkowska i Kuba Snopek próbowali zmierzyć z pytaniem, jaka jest najważniejsza konkluzja/przesłanie filmu? Co łączy opowiedziane historie z Indii, Stanów Zjednoczonych, Quebecu, Francji? Czy slums to etap przejściowy urbanizacji, od jakiego zaczyna większość miast – wszak Londyn na przełomie XIX i XX wieku otoczony był slumsami, Paryż po II wojnie światowej.
Czy raczej dziś rozrost dzielnic biedy nie jest wcale etapem pośrednim, tylko cechą współczesnego kapitalizmu, który wytwarza takie dzielnice zarówno w krajach rozwiniętych, jak i rozwijających się.
Na aspekt strukturalny nakłada się wymiar polityczny – jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku panowała wiara, że problem mieszkań można rozwiązać wielkimi projektami urbanistycznymi. Utopia szczęśliwych miast dla wszystkich realizowana na całym świecie okazała się w wielu przypadkach koszmarem, gigantyczne blokowiska znaczące powierzchnię Moskwy, Warszawy, Paryża, Seulu, Sao Paulo i innych miast rozwiązując problem mieszkań dla nowych miejskich osiedleńców, wykreowały także liczne patologie, a wiele z nich na skutek kryzysów gospodarczych przekształciło się w slumsy.
To wiadomo, autor filmu szuka jednak w dzielnicach biedy innych sensów, zastanawia się, rozmawiając z mieszkańcami slamsów, czy nie posiadają oni jakichś szczególnych umiejętności, które mogą okazać się cenne w przyszłości, gdy miasta i ich mieszkańcy będą musieli mierzyć się z wyzwaniami zmiany klimatu, malejących zasobów itp. Bo slumsy, choć są obszarami wykluczenia, są jednocześnie złożonymi organizmami społecznymi. Życie ich mieszkańców to nie wegetacja, lecz codzienne zmaganie się, by przetrwać, zapewnić dzieciom lepszy los i zachować godność.
Czy jednak poszukiwanie tam właśnie utraconego rzekomo poczucia wspólnotowości trapiącego nowoczesne społeczeństwa nie jest romantyczną iluzją? Niebezpiecznie ulegać takim iluzjom, niedobrze też patrzeć na mieszkańców slamsów z góry, jak na społecznych wyrzutków. Doświadczenie choćby Medellin, a w swoim czasie także wielu miast brazylijskich, pokazuje, że można wypracować inny sposób na włączenie mieszkańców barrios lub faveli, który polega na uznaniu ich podmiotowości i umożliwienia jej realizowania dzięki niezbędnym inwestycjom w infrastrukturę fizyczną i kulturalną.
Dyskusja wokół filmu Orhona to początek rozmów, jakie w ciągu najbliższych toczyć będziemy z mieszkańcami Wrocławia w ramach programu „Miasto przyszłości/Laboratorium Wrocław”. Wspólnie spróbujemy wyobrazić sobie Wrocław za 20 i 40 lat.