„Wdechy”, nagrody kulturalne serwisu „Co jest grane 24?”, w tym roku wygrała warszawska Praga. I Pablopavo (znaczy Paweł Sołtys), i Komuna Warszawa, i Teatr Powszechny to instytucje kultury osadzone na prawym brzegu Wisły.
Trudno o bardziej symboliczne uznanie krzepnącej kulturotwórczej mocy Pragi. Ale też „wdechy” trafiły w moment szczególny, kiedy nagrodzeni zastanawiają się nad swoją przyszłością.
Przypomnijmy dla porządku:
Laureatem Wdechy w kategorii Człowiek Roku został Paweł Sołtys/Pablopavo. Nagrodziliśmy go za warszawski sznyt, teksty, twórczą konsekwencję, płytę „Ladinola” zagraną z Ludzikami oraz debiutancki zbiór opowiadań „Mikrotyki”.
No właśnie, Paweł Sołtys poszerzył spektrum swej artystycznej ekspresji, co zauważyli nie tylko głosujący na „wdechy”, ale także jurorzy Paszportów POLITYKI – „Mikrotyki” zyskały ich uznanie i nominację w kategorii literatura. Czekamy na kolejne utwory.
„Wdecha” w kategorii Miejsce Roku trafiła do Komuny Warszawa – teatru, który działa na Pradze, za „stworzenie najbardziej prężnego teatru alternatywnego w Warszawie, który jest jednocześnie miejscem eksperymentów najważniejszych reżyserów i reżyserek w Polsce”.
Tu sprawa jest bardziej złożona. Bo rzeczywiście, Komuna stała się jednym z najważniejszych miejsc na kulturalnej mapie Warszawy, rozpoznawanym poza stolicą. Ale jej przekleństwem jest „alternatywny” status oznaczający konieczność ciągłej walki o środki, o czym przypomniała Alina Gałązka podczas uroczystości. Sposobem na łatanie budżetu okazał się crowdfunding. Innym sposobem, systemowym, był start zespołu Komuny w konkursie o Teatr Scenę Prezentacje. Konkurencja była bardzo mocna, komisja zdecydowała powierzyć się Scenę Pawłowi Wodzińskiemu i Bartkowi Frąckowiakowi, którzy właśnie ściągnęli do Warszawy z Bydgoszczy, gdzie kierowali Teatrem Polskim. Ich projekt Biennale Warszawa właśnie ruszył.
Próba stabilizacji i transformacji Komuny Warszawa do instytucji kultury nie powiodła się, pozostały stare problemy: pomysłów programowych nie brakuje, więc nie ma też problemu z odpowiedzią na pytanie, „co robić?”, gorzej z odpowiedzią na pytanie Paprykarza: jak żyć? (a dokładniej: z czego). Bo choć, jak zaznaczyła Alina Gałązka, miasto Warszawa systematycznie dofinansowuje Komunę, to jednak ilość środków na pewno nie odpowiada potencjałowi instytucji. „Wdechy” potencjał ten potwierdzają. O tym, co dalej, już niebawem – w kolejnym odcinku.
Z pytaniem o przyszłość mierzy się także Teatr Powszechny kierowany przez Pawła Łysaka i Pawła Sztarbowskiego, nagrodzony dwiema „wdechami” (jury i publiczności) za spektakl „Klątwa” w reż. Olivera Frljicia jako wydarzenie roku. Teatr, miejska instytucja kultury, nie musi się martwić o finansowanie, a dyrekcja kończąca właśnie pierwszy angaż zastanawia się, jak ustawić pracę w kolejnej kadencji. Bo przecież „Klątwa” to nie przypadek, tylko zwieńczenie pomysłu na teatr zaangażowany (nazywany nawet czasami warszawską Volksbühne od słynnej do niedawna sceny berlińskiej).
Wymiary tego zaangażowania to nie tylko program teatralny, ale także aktywność na rzecz lokalnej społeczności, a także zaangażowanie w sprawy publiczne i polityczne. Teatr Powszechny był organizatorem Kongresu Kultury 2016 i ubiegłorocznego Forum Przyszłości Kultury.
Jak więc dalej prowadzić instytucję, która nabrała wyraźnego charakteru nieperyferyjnego „teatru na peryferiach”, ocenianego przez Witolda Mrozka, krytyka „Wyborczej” za najważniejszą scenę w Polsce? Tym bardziej że ruszyło właśnie Biennale Warszawa, zapowiadając, że także „będzie się wtrącać” („teatr, który się wtrąca” to hasło Powszechnego). Jako mieszkaniec Warszawy mogę tylko się cieszyć, bo z szukania odpowiedzi na wszystkie postawione wcześniej pytania powstaną na pewno odpowiedzi dalej przekształcające i wzbogacające pejzaż kultury stołecznej metropolii. Jeszcze bardziej cieszę się, że mogę w tych poszukiwaniach uczestniczyć nie tylko jako widz.
Najbardziej jednak cieszy, że Praga – prawobrzeżna część Warszawy, do której wielu mieszkańców lewego brzegu nie wybierało się, bo nie widziało ważnego powodu – dziś już tak łatwo wykpić się nie mogą.