Rok 1968 to jeden z ciekawszych okresów w powojennej historii świata. Ale wiedza o tym, co się działo, jest niezwykle zmistyfikowana. Rozmawialiśmy o tym podczas Letnich Ogrodów POLITYKI w Elblągu.
Letnie Ogrody POLITYKI to powód, żeby przynajmniej raz w roku odwiedzić Elbląg. Byłe miasto wojewódzkie jak wiele mu podobnych musiało poradzić sobie z traumą utraty administracyjnego statusu i prestiżu, podobnie jak musiało sobie poradzić z utratą pozycji miasta przemysłowego. Sądząc po postępach rekonstrukcji starego miasta, które coraz szczelniej wypełnia pustą przestrzeń wokół katedry, stwierdzić można, że radzi sobie całkiem nieźle.
Jest siła w Bibliotece
Dla mnie stałym punktem odniesienia jest Biblioteka Elbląska, instytucja miejska, ale mająca status książnicy narodowej ze względu na zbiory starodruków. O ile starego Elbląga zostało w przestrzeni realnej niewiele, o tyle przetrwały znacznie mniej, wydawałoby się, trwałe od murów książki.
Biblioteka kierowana przez Jacka Nowińskiego jest jednak więcej niż biblioteką – to szybko rozwijająca się instytucja kultury zajmująca się wieloma innymi aktywnościami. Ogrody POLITYKI to organizowany już od 15 lat kilkudniowy festiwal z dobrą muzyką, filmami i debatami. Niezmiennie od początku zachwyca publiczność, liczna i aktywna, gotowa do dyskusji na najtrudniejsze tematy.
1968 na świecie
Rok 1968 nie jest może dziś tematem najbardziej kontrowersyjnym, choć ciągle budzi emocje. Bo trudno bez emocji rozmawiać o polskim Marcu i wymuszonym exodusie Polaków pochodzenia żydowskiego. Ciągle też trudno mowić bez emocji o paryskim Maju, bo tu oceny rzeczowe mieszają się z ideologicznymi projekcjami, co pokazał niedawno w „Rzeczpospolitej” Wojciech Roszkowski.
A przecież 1968 to także Stany Zjednoczone, Niemcy, Japonia, Meksyk, Czechosłowacja i wiele innych miejsc. Różne opowieści, wspólny mianownik: na scenę historii z hukiem wkroczyła młodzież, pokolenie powojennego boomu urodzeniowego.O tym przebudzeniu rozmawialiśmy z Ewą Winnicką, współautorką książki „1968. Czasy nadchodzą nowe”, Waldemarem Kuligowskim, antropologiem z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i redaktorem „Czasu Kultury”, oraz Mirosławem Pęczakiem, kulturoznawcą z Uniwersytetu Warszawskiego i niezmiennie publicystą POLITYKI. Rozmowa w tak zróżnicowanym gronie o tak szerokim temacie siłą rzeczy meandrowała, zaczepiając się o główne zagadnienia.
Jakie? Na pewno muzyka jako najważniejsza obecnie forma wyrażania zbiorowych emocji, a w kontekście 1968 r. to oczywiście Beatlesi i ich „Biały album”. Wolność bezprzymiotnikowa, której wyrazem były tak barwne i ważne jednocześnie ruchy jak Red Power organizujący energię Indian w Stanach Zjednoczonych. Podmiotowość.
Dziedzictwo 1968
W tle tego wszystkiego wielka, światowa polityka i brudna rzeczywistość świata wydobywającego się z epoki imperializmu. Rewolucja kulturalna w Chinach, Wojna Sześciodniowa, Praska Wiosna i interwencja wojsk Układu Warszawskiego, masakra w Meksyku, śmierć Martina Luthera Kinga. Co zostało? Paradoksalnie wolnościowe idee 1968 r. zostały szybko wchłonięte przez nowy, poprzemysłowy kapitalizm i zasiliły neoliberalną ideologię. Wielu młodych zeszło z barykad, by wstąpić do korporacji, a wielu rewolucjonistów dziś zasila szeregi reakcji.
Dziś jednak, po 50 latach, Francuzi (badania dla dziennika „Liberation”) np. oceniają doświadczenie swojego Maja 1968 pozytywnie, tylko 15 proc. ocenia rewoltę źle:
Komentarze: 4
Dodaj komentarz »