Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór

2.10.2018
wtorek

Ruchy w ruchach miejskich

2 października 2018, wtorek,

W słupskim ratuszu, spotkanie Roberta Biedronia z przedstawicielami ruchów miejskich, fot. Edwin Bendyk

Inicjatyw wyborczych spod szyldu ruchów miejskich nie brakuje. Jeszcze więcej lokalnych politycznych pomysłów, które o szyld się nie ubiegają, choć także wywodzą się z miejskiego aktywizmu. Czy zmienią politykę?

Tegoroczne wybory samorządowe są trudne dla ruchów miejskich. Po pierwsze, wielu polityków lokalnych z głównego nurtu nauczyło się mówić językiem Tez Kongresu Ruchów Miejskich uznając, że dobrze służą odświeżeniu wizerunku władzy. Niektórzy zmieniają nie tylko  język ale i praktyki zarządzania miastem. Jacek Jaśkowiak z Poznania jeździ na rowerze, patronuje Marszowi Równości; Paweł Adamowicz wdrożył panel obywatelski, choć jeszcze nie tak dawno hasło partycypacji i współzarządzania wywoływało odczyn alergiczny.

W cieniu polityki krajowej

Problem drugi, to ogólnopolski kontekst polityczny. Polaryzacja debaty krajowej przekłada się na polaryzację dyskusji prowadzonych w największych metropoliach, gdzie wybory są najbardziej upartyjnione. W takiej sytuacji głos ruchów, głos z innego porządku siłą rzeczy niknie i z trudem przebija się do opinii.

Problem drugi prowadzi do trzeciej kwestii – do pytania, czy sens ma jeszcze trzymanie się przy miastopoglądzie jako „ideologii” ruchów miejskich. Miastopogląd, w uproszczeniu to przekonanie, że debatę o mieści można zobiektywizować i uwolnić od upartyjnienia, co umożliwia tworzenie pro-miejskich sojuszy ponad partyjnymi i światopoglądowymi podziałami.

Miastopogląd: utopia czy konieczność?

Kwestia miastopoglądu pojawiła się podczas spotkanie przedstawicieli ruchów miejskich, którzy zebrali się 29 września w Słupsku, gdzie m.in. spotkali się z prezydentem miasta, Robertem Biedroniem. Biedroń przekonywał, że miasto owszem, jest sprawą konkretną ale jednocześnie bardzo polityczną i każda, pozornie najbardziej technokratyczna decyzja ma polityczny kontekst. Najlepszym tego dowodem obrady rady miasta, podczas których emocje wzbudzają kwestie pozornie techniczne.

Tkwienie przy miastopoglądzie grozi osunięciu się w ideową zachowawczość, co dla ruchów miejskich byłoby zabójcze – wszak wkraczają w miejską politykę z postulatami radykalnych zmian. Czy dla legitymizowania tych postulatów wystarczy neutralna, zobiektywizowana wizja miasta nawet jeśli jest wynikiem długich dyskusji w gronie aktywistów z wielu ośrodków?

Robert Biedroń przekonywał, że miejska polityka musi mieć temperaturę i odwoływać się do wartości, a jako przykład podawał ruch miast progresywnych, który zainicjował gdy w 2014 r. wygrał wybory w Słupsku. Progresywni burmistrzowie i burmistrzynie zmieniają swoje miasta nie w imię miastopoglądu, tylko kierując się progresywnymi wartościami, z których wynikają konkretne przesłanki choćby dla miejskiej polityki społecznej.

Trzecia fala aktywizmu miejskiego

O ewolucji ruchów miejskich opowiada Lech Mergler z Poznania w rozmowie dla serwisu Kongresu Obywatelskiego Trzy „fale” aktywizmu miejskiego.

Są to motywacje związane z faktem, że istnieje pewna grupa osób, które chciałyby się angażować w sprawy publiczne i działać na rzecz dobra wspólnego, jednak nie chcą tego robić w ramach dominujących partii politycznych. Formuła partyjna ich zraża – z jednej strony ze względu na samą ich mało demokratyczną oraz hierarchiczną formułę, w której musieliby zgadzać się we wszystkim z liderem, „nosić teczki”, przyjmować postawy konformistyczne. Z drugiej strony – przez wzgląd na obecny, zasadniczy konflikt polityczny, którego częścią, chcąc nie chcąc, musieliby się stać. Jest on dla wielu ludzi emocjonalnie trudny do zniesienia z powodu ogromnego wymiaru agresji, pogardy, kłamstw pojawiających się nie tylko w debacie publicznej, ale i w codziennym życiu.

Ten trzeci wymiar powstawania ruchów miejskich można generalnie postrzegać jako dowód na dojrzewanie społeczeństwa – nie chodzi już tylko o myślenie i działanie wycinkowe, o walkę np. o zbudowanie placu zabaw czy drogi rowerowej, lecz o działania systemowe. Teraz tematem jest miasto jako cały system społeczno­‑gospodarczy i polityczny, umiejscowiony w kontekście tak lokalnym, jak i ogólnokrajowym oraz międzynarodowym, przede wszystkim europejskim.

Wybory będą dobrym testem dla żywotności ruchów miejskich i aktualności ich propozycji. Mocniej wybrzmiewa ona w mniejszych ośrodkach, jak Ostróda, Gorzów, czy Toruń, gdzie rzeczywiście łatwiej w kampanii docierać do mieszkańców z konkretnymi propozycjami. Doskonale pokazała to Sylwia Kowalska ze swoją toruńską ekipą podczas konferencji prezentującej plan na 100 dni po (w założeniu wygranych) wyborach.

Toruń. Sylwia Kowalska z ekipą, fot. Edwin Bendyk

Konkrety i wizje

Propozycja, by w ramach rewizji budżetu zrezygnować z kosztownej inwestycji drogowej (Trasa Wschodnia za 600 mln złotych) i zastąpienie jest łącznikiem za 10 mln integrującym istniejącą infrastrukturę drogową to konkret, zza którego jednak wyłania się wizja miasta alternatywna wobec obecnie obowiązującej w ratuszu. Wizja zakładająca miasto tworzone dla mieszkańców, a nie dla ich samochodów. Wizję tę komunikują także inne punkty programu, jak zapewnienie darmowej komunikacji dla dzieci i młodzieży, parkingi buforowe, zielony ring miejski.

Czy do stworzenia takiego programu potrzebny jest szyld ruchów miejskich? Niekoniecznie ale jak podkreśla Sylwia Kowalska, ruchy to więcej niż katalog lokalnych inicjatyw – to realna sieć wymiany wiedzy, inspiracji, wsparcia. W sytuacji ograniczonych możliwości materialnych to zasób nie do przecenienia.

 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php