Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór
Marsz Równości w Lublinie

14.10.2018
niedziela

Lublin wart Marszu

14 października 2018, niedziela,

Anna Dąbrowska z Homo Faber przemawia na zakończeniu Marszu, fot. z fejsbuka Anki Kowalskiej

Lubelski Marsz Równości odbył się. Choć prezydent Krzysztof Żuk zakazał manifestacji, paradoksalnie stała się ona dopełnieniem przemian, jakie w ciągu ostatniej dekady zaszły w mieście dzięki jego mieszkańcom i prezydentowi.

Opublikowany przez Marsz Równości w Lublinie Sobota, 13 października 2018

Nie ukrywam, że miałem wątpliwości odnośnie do daty organizacji Marszu. Skoro już jednak taką organizatorzy wybrali, prezydent Żuk nie powinien był manifestacji zakazywać. Co zresztą jasno stwierdził sąd apelacyjny, uchylając zakaz. Przebieg Marszu pokazał, że obawy o bezpieczeństwo okazały się grubo przesadzone – pałkarze z prawicowych bojówek okazali się żałośnie bezsilni, gdy policja pokazała we właściwy sposób, jaka jest jej rola.

Kto powstrzyma wojewodę

O wiele niebezpieczniejsza w tej sytuacji była wypowiedź wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka, który po tyradzie o tym, że żadnej dyskryminacji w Lublinie nie ma, stwierdził, że nie powinno się promować dewiacji i zboczeń, zachowań seksualnych sprzecznych z katechizmem i konstytucją, i to w rocznicę objawień fatimskich. Od pałkarskiej przemocy na ulicach o wiele groźniejszy jest język przemocy wysokiego urzędnika państwowego, który realną przemoc w przestrzeni publicznej legitymizuje. I z tego właśnie względu Marsz musiał się odbyć, żeby pokazać, że choć wojewodą z namaszczenia rządu jest Przemysław Czarnek, to miasto jest w stanie przeciwstawić się bigoterii.

Prezydent Żuk, zakazując Marszu, podjął decyzję polityczną, obliczoną na konserwatywną część elektoratu, ale niestety w kontekście wypowiedzi Czarnka wyszło tak, jakby zrealizował polecenie wojewody. I wyszło tak, jakby nie uwierzył w to, co w mieście wraz z jego mieszkańcami w ciągu ostatnich lat robił, czyli to, że budował europejską metropolię. Każdy, kto przyjeżdżał do Lublina, czuł tę zmianę – wielokrotnie o tym też pisałem.

Przełom

Marsz Równości 13 października ma szansę być punktem przełomowym dla Lublina. Pokazał, że nic strasznego się nie stało, miasto nie spłonęło, przeciwnie, przeszła jego ulicami radosna fala ludzi afirmujących różnorodność, otwartość i wolność, a nie – jak roił sobie wojewoda w swych erotycznych fantazjach – horda epatująca seksualnością. To druga strona, nieliczne w sumie prawicowe bojówki epatowały nienawiścią do wszystkiego, co odmienne wobec ich wzorów życia, które chyba niewiele wspólnego mają z tak bliskimi wojewodzie katechizmem i objawieniami.

Co dalej? W uproszczeniu możliwe są dwa scenariusze. Pozytywny to taki, że doświadczenie Marszu staje się podstawą dla odnowienia czegoś, co nazywam „lubelskim modelem rozwoju” polegającym na ciągłym poszerzaniu pola równości i włączaniu mieszkańców we współtworzenie miasta i jego przyszłości.

Możliwy jest scenariusz negatywny, czyli polaryzacja Lublina i erozja wspomnianego modelu – wiele osób i środowisk, które angażowały się dotychczas we współpracę z prezydentem, z zawodem przyjęło jego decyzję. Czy naturalne emocje przełożą się na utratę zaufania?

Czas na nowe otwarcie

Na to pytanie jak najszybciej powinien odpowiedzieć sam Krzysztof Żuk, który w najbliższych wyborach, jak wszystko wskazuje, ponownie zostanie prezydentem, i to w pierwszej turze. O jego politycznej sile decyduje elektorat centrowo-liberalny i konserwatywny. O sile miasta i dotychczasowej prezydentury decydowała jednak zdolność wyjścia poza własne zaplecze i umiejętność angażowania się w różne formy współrządzenia grup mieszkańców o innych ideowych rodowodach i różnych pomysłach na miasto.

Wierzę, że „lubelski model rozwoju” nie tylko się utrzyma, ale wręcz nabierze nowej dynamiki. I już się cieszę na debatę, którą jak co roku organizuję 7 listopada, w stulecie powstania Rządu Ludowego, w gościnnych progach Wydziału Politologii UMCS. W tym roku jej hasło brzmi: „Następne 100 lat”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 12

Dodaj komentarz »
  1. „…sam Krzysztof Żuk, który w najbliższych wyborach, jak wszystko wskazuje, ponownie zostanie prezydentem, i to w pierwszej turze…”
    Może oprócz chodzenia na demonstracje, warto czasem pójść na wybory ? Pałkarze już to zrozumieli…

  2. Czemu pismo Polityka nie załączyło zdjęcia tej Równości, która maszerowała, tylko zdjęcie Pani, która stoi i mówi? Wygląda na równą babkę, ale jednak nie maszeruje.

  3. Jakoś trudno mi zachować w zaistniałej sytuacji poprawność polityczną. Uznaję bez zastrzeżeń prawo wszelkich mniejszości do swobodnego korzystania z demokratycznych praw, w zgodzie z konstytucją. Mam jednak wątpliwości co do sensu organizowania takich pochodów, kiedy ma się pewność, że będą one atakowane przez kiboli, faszystów i „prawdziwych patriotów”. Taki pochód jest organizowany na koszt całego społeczeństwa – czy ktoś kiedyś podliczył koszt ochraniania takiego radosnego pochodu? I czy naprawdę warto? Są autentyczne problemy mniejszości spod tęczowego sztandaru; prawo do odwiedzin w szpitalu, prawo do spadku po partnerze, prawo do wychowywania dzieci i parę innych, wymagających uregulowania i to możliwie szybkiego. Czy takie imprezy jak ta lubelska przybliżają choć o milimetr rokowania i dyskusje w sejmie i senacie na temat praw mniejszości seksualnych? Mam wrażenie, że nie. Próbowałam rozmawiać o tych problemach pod artykułem w gazecie, ale zostałam zwymyślana, określona osobą bez sumienia i empatii i jeszcze parę epitetów, których nie powtórzę. Kiedy zadałam pytanie, czemu nikt nie chce podjąć tematu innego, niż święte prawo do manifestacji swoich priorytetów – dowiedziałam się, że tamte sprawy są oczywiste, więc nie ma o czym mówić. No to ja mam pytanie; czy przypadkiem, w ramach poprawności politycznej nie chcemy widzieć prawdziwego sensu uczestniczenia w takich radosnych wydarzeniach na koszt podatnika?
    Nie zdziwię się, jeśli mój wpis się nie ukaże.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @nela taka demostracja jest tez wyartykulowaniem problemow prawnych o ktorych mowisz. I na pewno przybliza ich rozwiazanie. Zreszta nie wiem jakie hasla niesiono, czy wznoszono. Kazda forma oswajania spoleczenstwa z „trefnym” tematem jest dobra. Nie przesadzaj z tym „na koszt podatnika”.

  6. „poprawność polityczna” była dobrze zdefiniowana przez Stalina i Hitlera.Przyłączył do nich niejaki Kaczyński twierdząc np.że ”sądy polskie powinny wydawać wyroki korzystne dla polaków a nie dla cudzoziemców” albo wspominając o imigranckich chorobach innych temu podobnych.” Deutschland, Deutschland über alles”i to jest poprawnść polityczna.Wykorzystywanie idelogii,religi do dorażnych celów politycznych może prowadzić do katasrofy.Łatwo jest rozbuchac gniew i frustracje.Trudniej nad nimi zapanować.

  7. zyta2003
    15 października o godz. 1:25 3627
    Nie przekonałaś mnie ani trochę. Nie każda forma jest dobra i nie za każde pieniądze. Ja bardzo bym chciała poznać koszty ochraniania takich demonstracji jak ta. W sytuacji, gdy nie mamy pieniędzy na leki dla chorych wymagających drogiego leczenia, na płacenie inwalidom i niepełnosprawnym pieniędzy wystarczających na jakie takie przeżycie – już nie mówię o godnym życiu, na płace dla pielęgniarek, nauczycieli et cetera bomba – wydawanie ogromnych sum na ochronę sejmu przed obywatelami, na ochronę kiboli na meczach i po meczach, żeby się wzajemnie nie okaleczali a także ochronę radosnych grup mniejszości wszelakiego koloru, aby sobie wesoło i bezpiecznie przeszli ulicą NA KOSZT PODATNIKA to co najmniej nieusprawiedliwiona rozrzutność pieniędzy z budżetu. Policja powinna po prostu pracować i chronić społeczeństwo w życiu codziennym, czego nie robi, bo stoi w szpalerach przy płotach albo ochrania bardziej, czy mniej wesołe grupy wolnych obywateli, którzy korzystają z prawa do swobody wyrażania siebie. Może niech to robią za własne pieniądze i za taką ochronę płacą?

  8. @ Nela ! Mam podobne opinie ,bardzo podobne ! I ciagle tez sie pytam o to samo ,Jakie byly koszty organizowania. Takich marszow ? I po co I komu sa one potrzebne ?
    Sciagniecie dodatkowych sil Policyjnych ,za placenie za nadgodziny pracy policjantom ! Zuzycie benzyny Do policyjnych wozow,koszt uzycia Gazow I granatow hukowych ,a na koncu sprzatanie Miasta,wszystko razem to z pewnoscia w/g ostroznych szacunkow koszt okolo 577 tys zl , I tu jest pytanie ,kto za to zaplaci ? MSW . Urzad Miasta ? Cokolwiek by nie pisac pieniadze pojda z podatkow placonych przez obywateli takich Ja ty I ja , w sytuacji kiedy brak funduszy na leki dla starych ludzi! Brak pieniedzy na godziwe emerytury,na leczenia raka,na zlkwidowanie kolejek do specjalistow itp miliony spraw,,,,,zachodzi wiec znowu te same pytanie ,, komu sa potrzebne teczowe fanaberie placone z kieszeni podatnika !

  9. Panie „white star” (nota bene – co za wielce pompatyczny pseudonim), niech koszty pokryja ci dranie, ktorzy zaatakowali Marsz… to bardzo prosty i logiczny wniosek!

  10. Może ktoś wyjaśni mi, które to prawa wyróżniają heteroseksualnych a pozbawieni ich są homoseksualni?
    A może homoseksualni domagają się specjalnych praw tylko dla siebie a niedostępnych heteroseksualnym – o jakie to prawa im chodzi?

  11. kaesjot
    16 października o godz. 8:25 3632
    Spróbuję ci wytłumaczyć, choć zakładam z góry, że nie będzie to skuteczne. O marszach hetero jakoś nie słyszałam. Nie czytałam też o incydentach takich, jak zaatakowanie dwojga ludzi jednej płci za to, że sobie idą ulicą trzymając się za ręce. Już raczej o ataku na kogoś, kto mówi językiem niezrozumiałym dla polskiego patrioty, albo ma jakiś taki inny kolor skóry i to zarówno w środkach miejskiej komunikacji, albo na ulicy. O bitwach kiboli tu nie wspomnę. Na każdej demonstracji czy to KOD, czy Obywateli – niezależnie od powodu tej demonstracji stoją pod tęczowymi flagami tęczowi manifestanci. Chcą być zauważeni i są zauważeni – niejednokrotnie prowadzący manifestacje w szczególny sposób właśnie im dziękuje za udział i wsparcie. No, ale oni chcą koniecznie mieć jeszcze własny karnawał na ulicach różnych miast i żądają specjalnego traktowania i ochrony. Prowokują notorycznych rozrabiaków, szukających jakiegokolwiek powodu, aby się pobić ze słabszymi od siebie, bo z równymi sobie to się leją regularnie na wszystkich stadionach i poza stadionami, po meczach. Ja widzę po obu stronach chęć przeżycia czegoś ekscytującego bez narażenia się na pobicie i to właśnie państwo z państwowego budżetu ma im zapewnić. Bo im się należy. Może im się należy, ale takiemu skromnemu podatnikowi jak ja może się to nie podobać i też ma on prawo to niezadowolenie wyrazić.

  12. nela
    16 października o godz. 11:08
    Wg mnie orientacja seksualna jest sprawą osobistą i intymną.
    Ocena jej mieści się w kategoriach obyczajowych a nie polityczno – prawnych.
    Mnie nie irytuje odmienna orientacja seksualna lecz ostentacyjne jej demonstrowanie – „patrzcie i podziwiajcie, bo ja jestem inny niż większość czyli wyjątkowy i nalezą mi się wyjątkowe prawa”.
    Ostentacyjne manifestowanie orientacji heteroseksualnej też mnie irytuje.
    Chyba się z Tobą zgodzę, ze w tym manifestowaniu swej odmiennej orientacji seksualnej jest pewien masochizm.

  13. kaesjot
    17 października o godz. 7:24 3634
    Zgoda! Aż się zdziwiłam, bo w gazecie zebrałam okrutne bęcki. Chcą tęczowi normalnego traktowania, to niech się normalnie zachowują i wystarczy. Skoro w każdej sytuacji pragną się wyróżniać, to nie ma mowy o tej normalności. Już gdzieś czytałam, że szykują kolejne pochody w różnych miastach, bo tak im się spodobało to maszerowanie pod ochroną zbrojnej policji. A podatnik ma się nie odzywać, akceptować uliczne burdy, za które jako podatnik płaci. A musi? Aż mi przykro, bo miałam kilku tęczowych znajomych, byli to ludzie ze sfer aktorskich. Bardzo kulturalni, wrażliwi, rozmowa z nimi byłą prawdziwą przyjemnością. Całę miasto wiedziało ich odmienności, ale oni nigdy nie rozmawiali o tym, jak o czymś o czym trzeba rozmawiać z każdym. Jestem pewna, że nie uczestniczyliby w takim pochodzie, jak ten lubelski ani też w innym. To prywatne sprawy między prywatnymi osobami. Są oczywiście kwestie uregulowań prawnych w istotnych, życiowych sprawach i o tym już pisałam. To należy rozwiązać tam, gdzie powstają normy prawne i do tego trzeba prawników, konstytucjonalistów, którzy spokojnie i konkretnie przedyskutują i wprowadzą w życie prawa, któe się tej mniejszości należą. I ja im życzę powodzenia. A ulicznych ekscesów na mój koszt nie pochwalam i nie popieram.

css.php