Wrocław szykuje się do objęcia funkcji Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. Czas do 2016 r. miały wypełnić liczne przedsięwzięcia ale po raz kolejny zmienił się zawiadujący przygotowaniami, z pomysłów pozostałych po Krzysztofie Czyżewskim została Społeczna Akademia Kultury. To cykl comiesięcznych debat i warsztatów prowadzonych przez Jacka Żakowskiego na ważne lokalnie i uniwersalnie tematy: szkoła, uniwersytet, media lokalne. W środę miałem okazję uczestniczyć w debacie „Lokalnie – wirtualnie. Media społecznościowe i mieszkańcy miasta”.
Relacja na stronie SAK dokładnie odwrotnie przedstawia tezy mojego wypowiedzi. Na pytanie o kondycję mediów lokalnych i udział w kształtowaniu tej kondycji mediów społecznościowych stwierdziłem, że analizę zacząć należy nie od mediów, tylko od lokalności – czy jest ona ważną kategorią dla mieszkańców miast. Jak się identyfikują, zaopatrują woje potrzeby – czy lokalnie, czy też traktują tylko swoje osiedla jako sypialnie, żyjąc tak naprawdę w centrum miasta? Tak często dzieje się osiedlach i miasteczkach przedmiejskich, kolonizowanych przez klasę średnią, która jednak specjalnego związku z nowym miejscem zamieszkania nie czuje. To się jednak zmienia, widać wyraźnie wzrost znaczenia lokalności wyrażający się w coraz większej trosce o jakość przestrzeni i usług publicznych w okolicy najbliższej domu.
W efekcie rośnie potrzeba komunikowania się, to zaś wymaga mediów. I znowu widać wyraźnie, że właśnie na poziomie lokalnym media mają się całkiem dobrze – niedawno uczestniczyłem w spotkaniu o mediach w Grodzisku Mazowieckim, gdzie współistnieje lokalne radio, telewizja internetowa, tygodnik drukowany i obywatelski serwis internetowy. Istnieją, bo są potrzebne. Równolegle z procesem odbudowywania poczucia lokalności trwają procesy tworzenia wirtualnych wspólnot-plemion organizujących się wokół spraw, tematów i łączących zazwyczaj ludzi podobnie myślących. Ta właśnie homofilia, czyli rządząca w sieci zasada, że swój ciągnie do swojego powoduje, że internet sam z siebie nie staje się narzędziem sprzyjającym dyskursowi demokratycznemu. Może być dokładnie odwrotnie, bo sprzyja fragmentacji debaty. Połączenie jednak medium z realną przestrzenią, gdzie różnorodni ludzie muszą się spotykać i żyć razem powoduje, że demokracja polegająca na zaangażowanie mieszkańców w sprawy swojej polis zyskuje nową szansę.
O tej szansie mówili inni uczestnicy debaty, Szymon Sikorski, Rafał Górski, Paweł Czuma, Łukasz Medeksza, Paweł Tkaczyk – podawali różne przykłady organizowania się lokalnych wspólnot, od starych przykładów serwisu warszawskiego serwisu „Mój Ursynów” po nowe inicjatywy z Wrocławia, w których wyrażają się nowe formy społecznego zaangażowania mieszkańców. Ich efektem są m.in. działania polegające na „odzyskiwaniu” podwórek przez ich zagospodarowanie, estetyzację. Przy okazji wyszły jednak zagrożenia związane z faktem, że jak mawiają socjologowie, „korzystanie z internetu jest zdeterminowane klasowo”, tzn. jest on obecnie głównie narzędziem klasy średniej, która wykorzystuje go do samoorganizacji służącej realizacji własnych interesów. Interesy te nie zawsze są zbieżne z interesem całej społeczności.
Bez odpowiedzi pozostało pytanie, na ile odkrywanie lokalności przełoży się na odkrywanie miasta jako przestrzeni negocjacji sprzecznych często interesów wspólnot lokalnych, które zazwyczaj są bardziej homogeniczne, niż miejska całość. To ciekawa kwestia – w jakim kierunku pójdą nasze metropolie? Wątków było znacznie więcej, wniosek kluczowy – demokracja nie istnieje wirtualnie, lecz przestrzennie, wymaga miejsc, mediów i rytuałów, stąd tak wielkie znaczenie lokalności i wzrost znaczenia miast dla odnowy takich pojęć, jak społeczne zaangażowanie i wspólne działania na rzecz lokalnej wspólnoty. Bardzo sensowne spotkanie, doskonali paneliści (choć niestety, sami faceci) i świetna publiczność (ta już bardziej różnorodna).
Komentarze: 4
Dodaj komentarz »