Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór Miejskie historie - Twoje miasto – twój wybór

11.05.2016
środa

Nowa kwestia miejska

11 maja 2016, środa,

Czym jest i czyje jest miasto? Nie ma oczywistej odpowiedzi na te pozornie proste pytania. A zadajemy je zazwyczaj wtedy, gdy miasto zaczyna sprawiać problemy.

Przyszłość świata należy do miast, już w tej chwili żyje w nich ponad połowa mieszkańców Ziemi, a udział ten będzie się powiększał. Trwa zainicjowana na początku epoki przemysłowej wędrówka ludów ze wsi do miast w poszukiwaniu lepszych perspektyw. Dla większości marzenie kończy się osiedleniem w jednym ze slumsów otaczających współczesne megalopolis Mumbaju, Nairobi, São Paulo. Proces ten przejmująco pokazał Jean-Nicolas Orhon w filmie dokumentalnym „Slumsy: miasta jutra”, prezentowanym niedawno podczas wrocławskiego festiwalu Miasto Movie.

Orhon nie dał się zwieść pozornie oczywistej intuicji podpowiadającej, że dzielnice biedy najszybciej rosną wokół metropolii krajów rozwijających się. Ze swą kamerą dotarł także do jednego z miasteczek namiotowych tworzonych przez bezdomnych w Stanach Zjednoczonych i do francuskich przedmieść – banlieues. Bo mimo wielu zasadniczych różnic miasta świata łączy wspólna nić: są głównymi ośrodkami działania zglobalizowanego kapitału. Najważniejszy mechanizm jego akumulacji to spekulacje nieruchomościami i towarzyszące im procesy prywatyzacji zasobów publicznych.

Procesy te opisuje Andy Merrifield z Uniwersytetu w Cambridge w wydanej właśnie przez PWN książce „Nowa kwestia miejska”. Tytuł odwołuje się bezpośrednio do głośnego, klasycznego już dzieła „Kwestia miejska, autorstwa jednego z najwybitniejszych współczesnych socjologów Manuela Castellsa. Próbując w latach 70. XX w. zdefiniować, czym jest miasto, Castells doszedł do wniosku, że jest ono przestrzennym sposobem organizacji usług publicznych. Miasto zaopatruje swoich mieszkańców w mieszkania, edukację, dostęp do służby zdrowia, bezpieczeństwo, transport publiczny. Nie czyni tego wcale dlatego, by ludziom żyło się w nim przyjemniej, to po prostu warunek funkcjonowania gospodarczej machiny.

Castells prowadził swe analizy w czasach, gdy wydawało się oczywiste, że szeroka sfera usług publicznych finansowanych z podatków i dystrybuowanych przez struktury miasta to nie koszt, tylko warunek ekonomicznej efektywności. Niestety – jak przypomina Merrifield – choć „Kwestia miejska” to dzieło epokowe, błyskawicznie się zdezaktualizowało. Nadszedł neoliberalizm, który unieważnił wcześniejsze pewniki i wiarę w niezbędność szerokiego sektora usług i dóbr publicznych. Rozpoczął się wielki proces prywatyzacji spółek komunalnych, wyprzedawania wspólnych gruntów i zadłużania miast po to, by mogły realizować te resztki swoich zobowiązań, jakimi nie był zainteresowany rynek i kapitał.

Merrifield, który sam siebie nazywa metromarksistą, nie ma wątpliwości, że cały ten proces nie ma wiele wspólnego z efektywnością gospodarczą, choć tak właśnie uzasadniano konieczność realizacji programów „modernizacyjnych” zgodnie z duchem neoliberalizmu. Jego stawką było wykreowanie nowych źródeł zysku i akumulacji. O ile w pierwszej fazie kapitalizmu pierwotnym mechanizmem sprzyjającym rozwojowi kapitału był proces grodzenia, czyli zawłaszczania wspólnotowych gruntów wiejskich, o tyle w kapitalizmie poprzemysłowym grodzeniu i prywatyzacji ulegają miasta.

Merrifield określa procesy zachodzące we współczesnych miastach pojęciem neohaussmannizacji. Przypomina tym samym słynny proces rekonstrukcji nowoczesnego Paryża w drugiej połowie XIX w., przeprowadzony przez Georges’a Haussmanna pod politycznym patronatem Ludwika Bonaparte. Stolica Francji przekształciła się we wzorcową, światową metropolię, kosztem jednak całkowitej przemiany tkanki miejskiej i wyrzucenia poza centrum dotychczasowych jej mieszkańców: robotników, rzemieślników, biedoty. Powstało miasto czyste, z szerokimi bulwarami, biedą wyrzuconą na marginesy, zorganizowane tak, by jego przestrzeń nie sprzyjała ludowym buntom.

Ale zryw Komuny Paryskiej pokazał, że nie można w dowolny sposób manipulować tkanką miejską, bo główny jej komponent – ludzie – na opresję prędzej czy później odpowie insurekcją. Nie inaczej dzieje się, zdaniem brytyjskiego badacza, dzisiaj – liczne wybuchy nowych ruchów miejskich, jakie przetaczają się przez miasta świata od początku tej dekady, zapowiadają początek insurekcji przeciwko pasożytniczej urbanizacji, polegającej na neohaussmannizacji i grabieniu zasobów publicznych przez nielicznych kosztem ubożejącej większości.

Na nowo definiując kwestię miejską, Merrifield nie proponuje konkretnej wizji przyszłości, uczciwie przyznaje, że nie sposób przewidzieć efektów wzbierającej insurekcyjnej fali. Ostrzega jednak, by nie wyciągać zbyt pochopnie wniosków z rzekomych niepowodzeń dotychczasowych protestów. To, że manifestanci z placów Nowego Jorku, Madrytu, Stambułu, Tel Awiwu rozeszli się, nie oznacza, że energia ich zaangażowania uleciała w powietrze. Oryginał „Nowej kwestii miejskiej” powstał w 2014 r., od tamtego czasu wiele się zmieniło. W Hiszpanii Madrytem i Barceloną rządzą dziś przedstawiciele nowych, „rewolucyjnych” sił, we Francji politycy i komentatorzy próbują rozgryźć fenomen ruchu Nuit debout, którego uczestnicy co noc zajmują miejskie place w proteście przeciwko rzeczywistości politycznej.

Nie znamy przyszłości, ale mamy wyobraźnię. To właśnie dzięki niej możemy być optymistami, przekonuje Merrifield. Oby miał rację.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w Polityce 11.05.2016 r.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php