Róża Luksemburg urodziła się w Zamościu, co upamiętniała tablica przy ul. Staszica na Starym Mieście. IPN uznał, że trzeba ją zdekomunizować, tablica więc zniknęła. Dekomunizacja czy barbarzyństwo?
Tydzień temu, 8 marca, zorganizowaliśmy w redakcji POLITYKI, z inicjatywy „Le Monde diplomatique” i przy współpracy Fundacji Róży Luksemburg, spotkanie poświęcone tej najbardziej znanej w świecie, obok Marii Skłodowskiej, Polce.
Pretekstem było nowe wydanie tekstów Luksemburg poświęconych rewolucjom 1905 i 1917 roku. Wystarczyłoby, żeby inkwizytorzy z IPN sięgnęli po ten tom (ba, zerknęli do Wikipedii), by zrozumieć, że stwierdzenie, jakoby „Róża Luksemburg była afirmatorką rewolucji bolszewickiej, ze wszystkimi zbrodniczymi rezultatami” (jak można przeczytać na fanpejdżu Oddziału Gdańskiego IPN), jest godne absolwenta systemu edukacji, w którym czyta się fragmenty książek i bryki, a nie pełne teksty.
Znajomość tekstów teoretycznych i politycznych Luksemburg pokazuje jasno, że krytykowała Lenina i jego strategię rewolucyjną, krytyka ta szczególnie nasiliła się po zawarciu pokoju brzeskiego. Ze względu na tę właśnie krytykę Luksemburg i pamięć o niej była zakazana w Związku Radzieckim. Owszem, Luksemburg była przeciwniczką polskiej niepodległości, bo była przeciwniczką koncepcji państwa narodowego – miała świadomość, że jest receptą na rzezie, czego ponuro spektakularnym dowodem stała się I wojna światowa. Warto przypomnieć, że Roman Dmowski także był przed 1918 rokiem przeciwnikiem polskiej niepodległości rozumianej jako suwerenna państwowość i warto przypomnieć, że to endecy strzelali w plecy socjalistom walczącym z caratem podczas Rewolucji 1905 roku i powstania łódzkiego (pamiątką po tych aktach „patriotyzmu” są endeckie piosenki).
Holger Politt, dyrektor Fundacji Róży Luksemburg w Polsce, podczas spotkania w POLITYCE przypomniał, że Róża Luksemburg cieszyła się i nadal cieszy wielką estymą w Niemczech, nie tylko w kręgach lewicowych. Z uznaniem wypowiadał się o niej Helmut Kohl, którego nie można podejrzewać o prokomunistyczne sympatie. Dlatego Luksemburg, jedna z najwybitniejszych i najtragiczniejszych postaci ruchu robotniczego, bestialsko zamordowana 15 stycznia 1919 roku w Berlinie przez siepaczy z Freikorpsu (prawicowej organizacji paramilitarnej), jest pamiętana i szanowana jako świadek i uczestnik złożonej historii Europy.
W Polsce pamięć po Róży Luksemburg jest wymazywana, zniknął już nawet ślad po upamiętnieniu miejsca, w którym się urodziła. Prawicowe zaczadzenie, które prowadzi do takich decyzji czy jeszcze absurdalniejszych działań na rzecz delegalizacji Partii Razem jako rzekomo krzewiącej totalitarną ideologię, zachęca do nowego odczytania słynnej alternatywy „socjalizm lub barbarzyństwo”, sformułowanej przez Luksemburg w 1915 roku. To, co się stało w Zamościu, to nie dekomunizacja, to barbarzyństwo.
Na koniec propozycja szybkich i łatwych korepetycji z historii – film „Rosa Luxemburg” w reż. Margarethe von Trotta.
16 marca o godz. 10:32 3539
A tu się tu zgadzam na 100% z Gospodarzem blogu.
16 marca o godz. 11:32 3540
Bidny, staczający się barbarzyński naród !
16 marca o godz. 16:59 3541
Ona była wielka. Fajny tekst. To faktycznie barbarzyństwo.
16 marca o godz. 20:26 3542
To juz jest objaw czystej paranoi i dzialalnosci w stylu Ministerstwa Prawdy z Orwella „1984”.
17 marca o godz. 9:45 3543
Jesli moge zauwazyc, po 1989 roku nowe elity polityczne „brzydko sie bawily” szukajac coraz to nowych wrogow. Pewne procesy jest latwo uruchomic, trudno lub prawie niemozliwe zatrzymac.
Pozdrawiam
17 marca o godz. 10:39 3544
W latach do 1980 otrzymałem takie informacje ,że Róża Luksemburg była komunistką i tak mi zostało.Nigdy nie wgłębiałem się w jej biografię.Podejrzewam,ze większość z nas w ten sposób ją kojarzy.Zgodnie z pana artykułem(na blogu poniżej)”Krótki tekst o nieczytaniu” jestem częścią tej populacji,która nie czyta książek ale dzięki pana publikacji pewnie sięgnę do Wikipedii i przeczytam jej życiorys.A może i więcej?
17 marca o godz. 11:47 3545
Pray całej sympatii i pełnej zgodzie z treścią wpisu, obawiam się, że czerwone zdanie w drugim akapicie nie jest prawdą, gdyż nie uwzględnia najbardziej poczytnej pisarki z Polski, która z całkowitą pewnością jest bardziej znana w krajach trzeciego świata (ludniejszych) niż ww. rodaczki. Mowa, oczywiście, o Faustynie 🙂
17 marca o godz. 14:30 3546
Rozumiem, że można szukać natchnienia do działań w tradycji, ale do jakich osób, jakiej idei, jakich wartości całe to towarzystwo się odwołuje?
Przecież oni nakręcają już taką spiralę obłędu, że to co będzie działo się po ich odejściu…
17 marca o godz. 15:07 3547
Nie wiem, czy jest to zrealizowania ( zależy kto jest obecnie właścicielem budynku), ale jeżeli tablica informowała o czymś co nie zasługuje na pamięć, to na pewno zdaniem obecnie rządzących nie będzie żadnej kolizji z treścią ustawy jeżeli w miejsce zdjętej tablicy zawiśnie inna tablica o treści następującej:
„W tym miejscu w latach 1979-2018 wisiała tablica informująca, że ten budynek był miejscem narodzin Róży Luksemburg która na mocy ustawy z dnia… uchwalonej przez Sejm ….
i podpisanej przez prezydenta….została w marcu 2018 została usunięta”
Według ustawy owszem dekomunizować powinniśmy miejsca upamiętniające osobę, zdarzenie, organizację związaną z wiadomą ideologią, ale w ustawie nie ma zapewne nic o usuwaniu tablic informujących o realizacji treści ustawy.
Myślę, że jest to zrobienia.
17 marca o godz. 21:54 3548
Róża Luksemburg nie była komunistką? Hmmm… a KPD zakładała zapewne przez pomyłkę?
I skąd ta absurdalna teza o tym że „pamięć o o niej była zakazana w Związku Radzieckim”? Przecież tych ulic, placów czy zakładów pracy nazwanych w ZSRR na cześć Róży Luksemburg było tyle co kapliczek na Podlasiu. Odsyłam do rosyjskiej wikipedii :-). Rosyjskich wydań jej prac też nie brakowało, i w latach 20/30, i po wojnie.
17 czerwca o godz. 2:00 3581
Obrona R. Luxemburg w Polsce to jakaś ponura groteska.